EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.
Mówisz, masz - kolejny odcinek przeciwwagi dla hajtechu.
Jako się rzekło, enerdowskie aparaty popularne były wyjątkowo dziadowskie, z naciskiem na wyjątkowo dziadowskie - a od lat 60. do końca systemu do tego praktycznie bliźniacze. Posiadały 45 mm tryplet o jasności 1:2,8-2,9 i tzw. automatyczną trójlamelkową migawkę sektorową Priomat o powalającym zakresie czasów 1/30-1/125 s plus B. Przy czym automatyka tej migawki to po prostu samonapinanie - napięcie jej mechanizmu następowało nie poprzez naciąg filmu, ale podczas wciskania spustu, a regulacja czasu nie odbywała się za pomocą mechanizmu opóźniającego zamknięcie lamelek, ale poprzez zmianę napięcia sprężyn. Skutkiem tego: a) droga spustu jest dość długa, z szeregiem cyknięć i chrobotów w trakcie, tak że nie do końca wiadomo kiedy de facto migawka została wyzwolona i poruszenie zdjęcia nawet na czasie 1/125 s nie jest żadnym wyczynem - tak że dobrze sobie na początku poćwiczyć wciskanie migawki na sucho; b) sprężyny migawki są przez to z natury dość słabe i znalezienie egzemplarza, który się nie wiesza, szczególnie na czasie 1/30 s, graniczy dziś z cudem.
Certo KN 35, produkowany od pierwszej połowy l. 70. należy do mniejszościowej grupy enerdowskich kompaktów na film 135 (zdecydowana większość typów produkowana była na kasety SL) - i stanowi jej średnio-dolną półkę (obok niego były wtedy zresztą li tylko trzy modele Beirette). Posiada wspomnianą migawkę Priomat, w części wczesnych egzemplarzy obiektyw Ludwig Kosmar 45 mm 1:2,8, będący podobnież czteroelementowym trypletem z klejoną pierwszą grupą, którym jeszcze nie fotografowałem, a najczęściej obiektyw Ludwig Meritar 45 mm 1:2,8, prosty tryplet o wręcz dramatycznej jakości - dość powiedzieć, że w żadnym z tych Meritarów, które widziałem, nie ma wyczernionego wnętrza, wszystkie są w środku srebrne. Ostrość obiektywu po przymknięciu jest, oględnie rzecz biorąc taka sobie, a na pełnej dziurze jest to wręcz obiektyw efektowy.
Wczesne KN 35 – z Kosmarem lub częściej Meritarem - posiadały srebrne metalowe pokrywy korpusu, wykonane były z dziadowskiego mydelniczkowego plastiku i oprócz wspomnianego przez Jacka niewygodnego kółka transportu filmu posiadały równie niewygodny przycisk jego zwijania (z prawego boku). Film ładowało się poprzez zdjęcie tylnej ścianki, a płytka dociskowa zamontowana była zawiasowo do korpusu. Co lepsze, plastikowe były nawet korbki zwijania powrotnego i śruby mocujące aparat w futerale – pokręcić tym i nie złamać, to naprawdę cud. Celownik był prosty, lunetkowy, choć wykonany chyba z elementów celownika Albada pozbawionych warstwy odblaskowej.
Późniejsze KN 35, wyposażane tylko w Meritara, choć zewnętrznie identycznego kształtu, miały obie pokrywy korpusu wykonane z czarnego plastiku, a nie metalu i nie miały gniazdka PC na obiektywie (tylko gorącą stopkę). Ale – co lepsze – różniły się też wewnętrznie.
Choćby sprężyny płytki dociskowej montowane były do tylnej ścianki, a nie do płytki, zniknęła też blaszana osłona szpuli odbiorczej. Innymi słowy – mimo zewnętrznego podobieństwa aparatów, tylne ścianki srebrnej i czarnej wersji są niewymienne. Co warto podkreślić – ten zastępujący metal plastik wygląda naprawdę świetnie. Dopóki nie wziąłem aparatu do ręki, byłem święcie przekonany, że to lakierowany na czarno metal.
A teraz, dla osób o silnych nerwach, tak wygląda zdjęcie z Meritara 45 mm 1:2,8 na pełnej dziurze. Co prawda z Beirette 35, ale obiektyw jest ten sam co w Certo KN 35. Choć mi się tam akurat to zdjęcie podoba.
Naprawdę, po kontakcie z enerdowkimi aparatami popularnymi zaczyna człowiek doceniać Smienę...
Ostatnio edytowane przez FlatEric ; 24-03-2023 o 12:52
SX160 IS, a przedtem wadliwy A530 wymieniony w ramach gwarancji na wadliwy A550.
Analogowy DeviantArt
Wypociny formalne
Wypociny techniczne
Canon EF-M
W 1991 r. Canon wypuścił ten aparat jako w sumie nie wiadomo co, albowiem posiada on mocowanie EF, ale nie ma autofocusa, ani pomiaru błysku TTL, więc jako backup do normalnych EOS-ów raczej się nie nadawał.
Nadawał się za to do robienia zdjęć jako takich i to całkiem dobrze, a zwłaszcza z niesystemowymi, manualnymi obiektywami, albowiem posiadał niesłychanie jasną matówkę z dalmierzem klinowym, którego dało się używać nawet po przymknięciu obiektywu do f/11.
Aparat oferuje tryby PASM i ma bardzo proste sterowanie. Jednym pokrętłem ustawia się przesłonę od f/1-f/32 co pół stopnia, a drugim migawkę od 1/1000 s do 2 s co pełny stopień, oraz B, który jest praktycznie bezużyteczny, ponieważ aparat nie ma możliwości podłączenia wężyka spustowego ani nie działa na pilota. Ustawienie któregoś z tych pokręteł, lub obu na raz, w pozycji "A" wprowadza konkretną automatykę. Synchronizacja z lampą błyskowa do 1/90 s.
Pomiar światła w automatykach jest matrycowy trójpolowy, a w trybie M integralny.
Przycisk z tyłu korpusu oznaczony gwiazdką wprowadza pomiar pseudospot, z centrum pola, dopóki jest naciśnięty.
Jest też przycisk korekcji ekspozycji +/- 2 EV, której drabinka wyświetla się w celowniku. Nie ma natomiast tej drabinki w trybie M, a jedynie wskazania prześwietlenia lub niedoświetlenia.
Aparat ma samowyzwalacz, który uruchamia się przyciskiem z tyłu korpusu jednocześnie z wciśnięciem spustu migawki, a więc jest automatycznie kasowalny, gdy się zwolni przycisk.
Zakładanie filmu jest automatyczne i bezproblemowe. Aparat przewija cały film na szpulę odbiorczą, a potem zwija go do kasety. Jednakże jazgot przy tym przewijaniu, jak i przy naciągu migawki, jest niesamowity.
W sankach lampy jest styk dla lamp systemowych do wyświetlania w celowniku gotowości do błysku, ale sterować nimi można tylko ręcznie.
Szczególną cechą jest wyjątkowo wolno działający mechanizm lustra, co się jednak przekłada na minimalny wstrząs aparatu, i uzyskuje się bardzo ostre zdjęcia.
Info w celowniku podaje wartości migawki, przesłony, drabinkę korekcji ekspozycji, sygnalizację prześwietlenia, lub niedoświetlenia, w trybie M, gotowość lampy, oraz stan baterii (2CR5).
Jeżeli nie ma założonego filmu, to nie można wyzwolić migawki.
Matówka jest niewymienna, ale bardzo łatwo wyciągalna do ew. czyszczenia.
Ostatnio edytowane przez atsf ; 24-03-2023 o 13:00
EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.
Hmmm no nie wiem... Nigdy nie przyglądałem się EF-M bliżej, ale myślałem, że jest bardziej EOSowy w obsłudze. Ale w sumie sterowanie ma pomysłowe - rozumiem, że jeśli na obu pokrętłach ustawimy A to mamy tryb P, a jeśli tylko na jednym z nich A - to preselekcję czasy lub przysłony, a jeśli na żadnym - to manual?
A co się stanie, jeśli ustawi się pokrętłem przysłonę spoza możliwości obiektywu?
Wstępne nawinięcie filmu i brak opcji wężyka/pilota pozycjonują go raczej jako aparat low-endowy, jak mi się wydaje, tak na poziomie późniejszych serii EOS 5000/3000. Acz ten pomiar skupiony pod przyciskiem * to jest bardzo fajna sprawa.
SX160 IS, a przedtem wadliwy A530 wymieniony w ramach gwarancji na wadliwy A550.
Analogowy DeviantArt
Wypociny formalne
Wypociny techniczne
Sterowanie jest właśnie takie, jak się domyśliłeś. Dodatkowo wyjście z automatyk do trybu M likwiduje drabinkę korekcji w celowniku, a w zorientowaniu się, która automatyka jest akurat aktywna, pomaga zwykłe przekadrowanie, bo zmieniająca się jedna z wartości,, migawki lub przysłony, wskazuje na rodzaj automatyki.
Ustawienie przesłony pokrętłem poza skalą przysłon obiektywu EF spowoduje wyświetlenie w celowniku ostatniej dostępnej przysłony. Z kolei dla obiektywów manualnych należy pokrętło przysłon ustawia się na wartość f/1 jeżeli przejściówka nie ma dandeliona. Natomiast przy przejśćiówce z dandelionem, który melduje obiektyw jako np. f/1,4 praktycznie nie ma znaczenia, jaką wartość przysłony się ustawi pokrętłem, bo przy każdym ustawieniu czas jest dobierany tak samo, jak przy braku dandeliona na f/1. Właśnie to sprawdziłem na monitorze, bo kiedyś nie miałem dandeliona, a teraz mam obie wersje adaptera.
EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.
A o to miernik światła błyskowego klasy konsumenckiej. Nawet działa
Po uruchomieniu miernika wyzwala się błysk testowy, a na panelu miernika zapalają się jeden lub dwa trójkąty. Jeśli zapalą się dwa, to należy wybrać przesłonę pomiędzy nimi, a gdy zapali się jeden, to wartość pośrednią pomiędzy dwiema przysłonami.
![]()
EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.
Oto przypadek produkowania na licencji w Japonii NRD-owskiego obiektywu.
Carl Zeiss Jena II 24 mm f/2,8 był produkowany ma licencji w Japonii i miał nawet co najmniej jednego klona pod brandem Miranda.
Obiektywy są identyczne, ale różnią się rodzajem powłok MC, no i na Mirandzie nie jest napisane, że jest to konstrukcja licencyjna.
Oba mają mocowanie do Olympusa OM.
![]()
EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.
Przez certo kn35 to trochę cierpiałem. Dostałem jak miałem może 12 lat nowiutki pachnący w futerale. I niestety tak jak smiena 8 od ojca, tez nie miał dalmierza ani pomiaru światła. Brak możliwości ustawienia pewnej ostrości był rozczarowujący. Nosiłem go parę lat, nawet sporo zdjęć z dalszej odległości było ostrych. Ojciec miał wyczucie i swoimi niedalmierzami potrafił zrobić ostry portret, mnie się nie udawało. Certo to śmieć
@atsf
Ten sprzęt, który prezentujesz to Twój czy tylko przykłady?
Ostatnio edytowane przez Karlbuk ; 24-03-2023 o 20:30
Mój. Albo były, albo jeszcze obecnie posiadany. Powyższych obiektywów np. już nie mam, ale aparaty EOS-y 620 i 650 oraz EF-M ciągle mam.
Kiedyś mi się zachciało poobracać w rękach różne lustrzanki z lat '70-'80, które można było za niewielkie pieniądze wylicytować na eBay-u, i miałem zamiar sobie zrobić kolekcję, ale w trakcie tej zabawy zaczęły mi się precyzować inne plany, bo się zadurzyłem w Olympusach, na które też trzeba było pieniędzy, a i miejsca na trzymanie wszystkiego zaczynało brakować. Jak się ma jakiś model aparatu, to on zaczyna ssać jakąś optykę do siebie, i inne szpeje, a to się zaczyna robić chorobliwe![]()
EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner