powiem tak: w zeszle wakacje zona mnie wyciagnela na 10-dniowe lazenie po Gorach Przekletych. z noszeniem niebednikow zyciowych/gorskich na plecach, i w tym kilka razy z targaniem zapasu akumulatorow
na 2-3 dni ze soba. po czym po zejsciu do cywilizacji ich ladowaniem - bo w dolinach gorskich prad jest z paneli slonecznych tak do 19:00 wieczorkiem, wiec mniej wiecej te 2h od dotarcia na miejsce (chociaz ja sie wtedy nie poddawalem, czekajac na jedzenie i tak gnalem focic!) do polowy kolacji. reszta, w tym rakija, juz po cmoku przy swieczkach albo latarkach w komorkach, aczkolwiek po 3 szklankach juz tak sie sciemnia ze nawet to nie pomaga...
6D2 mimo GPS-u obrocilem z 3 bateriami noszonymi na raz. gdzie lupalem tym zdjecia bez mala od switu do wieczoru. majac aparat z telewizorem zamiast celownika na te same LP-E6NH pewnie bym nosil 5 aku. mam dwie ladowarki podwojne w sumie, moglbym wozic, pewnie nawet po tych chatkach w albanskich/kosowarskich dolinach by sie w pokoju znalazly dwa wolne kontakty (oprocz tego co malzonka by zagarnela na komorke i zegarek). ale z takim g* jak LP-E17, ujme to po ukrainsku: idi na *
![]()