Cytat Zamieszczone przez Jacek_Z Zobacz posta
Jesteś Śluby (bardzo rzadko - rodzina, znajomi, modelki i ... zlecenia znajomego) robiłem właśnie za analoga, ISO tylko 400 niestety. Miałem dwupalnikowego Metza 45 (młotek) ale nienawidziłem walenia wprost, na szczęście często się dawało odbić od sufitu (w USC i na weselu, w kościele różnie bywało).
Popatrz na miniatury w lewym dolnym rogu. Na cienie na ścianie. O tym mówię. Aktualnie robię na ISO 1600, łapie dużo zastanego a lampa błyska o 1,5 EV słabiej niż ekspozycja światła zastanego.
Krytykować można robienie tysięcy ujęć, ale robienie więcej zdjęć niż za analoga (tzn kilkuset) ma swoje uzasadnienie. Przy kilu osobach na zdjęciu nie skontrolujesz czy ktoś nie zamknął oczu, w ważnych momentach też nie będziesz pewien grymasu twarzy, otwartych ust itp.
Znajomy fotograf, miał największy zakład rzemieślniczy, gdy miał ustawionych ponad 6 ślubów w niedzielę to nie wystarczało mu pracowników. Dzwonił do mnie, podawał adres, godzinę, dawał rolkę filmu (36 klatek), to wystarczyć miało na USC i kościół!! Film mu oddawałem i tyle mnie to obchodziło, on robił odbitki, albumy. Swoje śluby robiłem na 3 rolkach filmu. Teraz USC już nie ma, ale kościół, małe wesele i plenerowe to około 600 zdjęć. Nie dziwię się, że ktoś z mniejszym doświadczeniem robi tysiąc. Ale 3 tysiące to już przesadzają.
Dokładnie tak samo, i na takich samych zasadach, współpracowałem z zakładami fotograficznymi, i też odbijałem światło gdy się tylko dało, ale tutaj była wyjątkowa sytuacja pod tym względem (pomijając ślub własnej córki), że pierwszy i jedyny raz użyłem dwóch lamp błyskowych na korpusie, z których jedna waliła na wprost, i to od niej te cienie. Wtedy byłem już "nieczynny zawodowo" i potraktowałem to jako niezobowiązujący eksperyment używając OM-4 dlatego, że miałem do niego jasne 135 mm i daleki dystans. Normalnie używałem Canona EOS 650 z lampą EZ 540 i obiektywu Sigma 28-135 mm f/3,5-5,6, czasem 50 f/1,8, czasem Vivitara 100 mm f/3,5. Przy ślubach podczas składania przysięgi i zakładania obrączek było za mało czasu na eksperymenty z oświetleniem, np. z wyłączaniem lampy wspomagającej, no i wtedy czas ładowania lampy wynosił 5-7 s, co jeszcze bardziej ograniczało możliwości.