Tak, czasami życie obfituje w takie paradoksy, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma
Podczas pobytu w sanatorium w Nałęczowie w marcu 2008 r. miałem niewiele czasu na zwiedzanie miejscowości, bo też pogoda nie sprzyjała, a pory dnia, kiedy mogłem wyjść, prawie nigdy nie gwarantowały dobrego światła tam, gdzie chciałem zrobić zdjęcia.
Natomiast specyficzna architektura i różne niezbadane zaułki przyciągały moją uwagę, a dzięki temu, że nie było liści na drzewach, to można było więcej zobaczyć.
--- Kolejny post ---
No więc zestaw obowiązkowy z Gdyni, zamiast Tatr:
![]()