Cytat Zamieszczone przez KEEK Zobacz posta
Hej. Ale wrzuci ktoś w końcu jakieś zdjęcia pokazujące zalety fotografii na filmie?
Bo jak na razie to co widzę, to mogłem zrobić cyfrą już jakieś 10 lat temu.
A czy w ogóle chodzi o jakieś zalety lub przewagę fotografii na filmie? Tu chodzi o nabywanie pewności siebie w operowaniu sprzętem bez bieżącego podglądu wyników. Człowiek ma cholerną satysfakcję, kiedy po wywołaniu filmu przekonuje się, że wszystko zrobił dobrze, nawet jak film wywoła po dwóch latach. Co innego, jak się ma 35 lat doświadczeń z fotografią na filmach za sobą, a co innego, jak się nie ma żadnych, i robiąc zdjęcia cyfrowe latami zadaje się ciągle idiotyczne pytania wynikające z braku znajomości podstaw fotografii.

Na pewno przewagą fotografii na filmie jest większa DR i lepsza kopiowalność zdjęć prześwietlonych lub niedoświetlonych.

Druga sprawa to sprzęt. Kto nie miał w rękach Olympusa OM-4, ten nie ma pojęcia, do jakiego poziomu doszła technika pomiaru światła i jej ergonomia w aparacie na film. To, co mają aparaty cyfrowe, jest w porównaniu żenująco prymitywne, i nie daje pewności bez kontroli na LCD, jak zdjęcia wychodzą, a nawet ocena histogramu potrafi być myląca.

Co prawda OM-4 jest konstrukcją wyjątkową, ale- chociażby- kwestia ustawiania ręcznie ostrości. W DSLR to jest trudne, a w bezlusterkowcach nie jest aż tak łatwe i pewne, jakby się z pozoru wydawało.

Nawet moje analogowe SLR Canony EOS 650 i 620 miały dostępny na życzenie pomiar punktowy, jeśli pomiar matrycowy budził wątpliwości, a w DSLR i bezlusterkowcach tego zaniechano. Kiedy robiłem zdjęcia na filmach, to miałem przynajmniej 90% pewności, że ekspozycja jest poprawna- może nie idealna, ale poprawna, natomiast wszystkie moje cyfrówki DSLR i ML potrafią bez bieżącego podglądu odpierniczać takie hocki-klocki, że często robienie nimi zdjęć jest bardzo frustrujące.

No i dlatego dzisiaj najbardziej mi brakuje nie tyle filmu, ile sprzętu, który ten film naświetlał.