To max co wczoraj mogłem podejść.
Wyszedłem na ścieżce zza zakrętu, a tam na wprost drzewko, a na gałęzi zimek - na wprost oko w oko. Powoli rozstawiam nogi statywu, cykam pierwsze strzały, po 2min podchodzę krok bliżej - siedzi dalej. I znowu krok bliżej i tak podszedłem na ok 8m. Dwa pierwsze zdjęcia w słońcu, trzecie już jak się schowało
A nie ma nic bardziej irytującego jak już mam wszystko przygotowane, chcę wcisnąć spust, a on ucieka