Patagony z ręki jadły
Solo wyprawa do mega fotogenicznego i dzikiego miejsca na naszej planecie, o jakiej myślałem już wiele lat. Wyszło solo, szkoda, nie było z kim dzielić wrażeń na miejscu, ale bywa i tak.
Zgrubny plan:
- lot Wawa - Frankfurt - Buenos - Calafate (czyli tam gdzie lodowiec) (Argentyna)
- Calafate - 2 dni (lodowiec Perito Moreno i laguna Nimez)
-> transfer busem do Chalten (czyli tam gdzie Cerro Torre i Fitz Roy)
- Chalten - 6 dni (Laguna Torre, Laguna de Los Tres, Mirador de los Condores, rowerek, dzień rezerwy na kiepską pogodę)
-> transfer busem do Puerto Natales (Chile) z jedną przesiadką w Calafate (12h w drodze)
- 2h busem do parku Torres del Paine, a w nim wieże Torres i Lago Torres, i nocleg w Chileno - 2 dni
- camping Pehoe i okolice - 3 dni
-> transfer busem do Calafate - 1 dzień
-> lot Calafate - Buenos - Frankfurt - Wawa - 2 dni
Przypomina to trochę "proszę pana ja mam doskonałe połączenie" i tak właśnie jest. Ogarnięcie logistyki to małe wyzwanie, w czym pomaga świetna komunikacja busowa na miejscu, ale bilety trzeba kupować zawczasu na dany kurs. Autobusy są przeważnie bardzo komfortowe, 2-piętrowe i jest kilku przewoźników.
Noclegi w Calafate/Chalte/Natales - bez problemu przez booking.
Campingi, a było ich 6:
- de Agostini pod Laguna Torre - bezpłatny, trzeba mieć wszystko ze sobą, tj. namiot, żarcie, palnik itp.
- Pincenot pod Laguna de Los Tres - jw
- Chileno pod Lago Torres - konieczna rezerwacja namiotu, bądź łóżka w schronisku, z wyprzedzeniem. Ja rezerwowałem ok. 3 tyg wcześniej na dany dzień i to był ostatni namiot jaki wziąłem. Można ze swoim śpiworem, można wypożyczyć na miejscu. W schr. Chileno bezpłatnie wrzątek, więc nie trzeba palnika do wody, żarcie do przyrządzenia robi się w kuchni, na campingu teoretycznie zabronione, w praktyce nie ma opcji żeby ktoś to wszystko kontrolował. Wifi na godziny za chorą opłatą (1h = ok 50zł). Ogólnie miejsce trochę jak na Ornaku.
- Pehoe - znakomity camping, jest toaleta, jest pralnia, jest knajpa a właściwie kawiarnia, nie trzeba swojego namiotu, można wypożyczyć (ok 100zł za noc), jest bardzo słabe wifi, ale jakiś codzienny update da się zrobić.
Z uwag ogólnych:
- w Argentynie kwitnie czarny rynek wymiany dolara i nikt się z tym nie kryje. Oficjalny kurs jest 1$/186peso i po takim kursie wymieniają kantory na lotniskach. Ale już w mieście, w hotelu, w knajpie itp można wymienić 1$ na... 280 peso, czyli dużo więcej. Moja rada jest taka, żeby na lotnisku wymienić jakieś 20$ tylko żeby mieć na taxi, a resztę wymieniać w terenie.
- w Chile nie ma tego procederu
- bez hiszpanskiego trochę ciężko, da się po ang., ale trzeba się posiłkować na migi i gdy jest zasięg to korzystać z translatora
- sim argentynski z 25gb kosztuje jakieś grosze a bardzo ułatwia życie
- granica Arg/Chile jest bardzo sformalizowana - najpierw wymeldowanie z Arg, a 2km dalej zameldowanie w Chile i kontrola bagażu czy nie wwozi się przetworów organicznych jak np. szynki, sery, żywe zwierzaki/rośliny, a zwłaszcza nasiona roślin, a zwłaszcza jak mi ktoś na miejscu mówił, pilnują żeby nie wwieźć nasion jakiejś rośliny, która jest już wszędzie w Am.Płd, ale nie ma jej w Chile i chcą żeby tak zostało
- miałem dwie kontrole antynarkotykowe z psami, i z tym, że ludzi wyprosili z bagażami na zewn, ustawili w szeregu z plecakami na ziemi a pieseł chodził i wąchał
- dobrze mieć wgrane jakieś mapy offline, ja korzystałem z mapy.cz, ale mogą być maps.me, komoot, alltrails, czy jakie kto lubi
- na dworcach busowych być jakieś 15min przed odjazdem, bo kierowcom zdarza się odjechać o 7:50 gdy mają planowo o 8:00, i nie, nie sprawdzają czy wszyscy zapisani są już w środku. Tak dziewczyna obok mojego miejsca raz musiała brać taxi i gonić busa do granicy bo tam jest dłuższa pauza.
Z uwag foto
- im szerzej tym lepiej, zwłaszcza pod lagunami. Kiedyś na pokazie pytałem, jakiej ogniskowej używali pod wieżami Torres, powiedzieli, że 28m spoko wystarczy. Nieprawda. Pano czasem ratuje sytuację. Gdy ktoś kręci 4k/60, to wie, że np. R6 wtedy cropuje, i z 14mm robi się 20+.
- tele, jakiś uniwersalny zoom - wg mnie must, choćby 70-200 f4, albo jak mój 24-240, który sprawdził się super
- zwykle mocno wieje, zwłaszcza w Paine i nieraz ze statywem trzeba bardzo uważać, dociążać plecakiem, a do plecaka jeszcze parokilowy kamień
- z powodu wiatru też nie widziałem żeby ktoś używał drona, może jeden raz
- również z powodu wiatru warunki zmieniają się nieraz z sekundy na sekundę i nieraz czekałem kilkadziesiąt minut na odpowiedni warun, a warun trwał 5sek. Plus jest tego taki, że nawet jak całe niebo jest zasnute chmurami to istnieje spora szansa, że w ciągu godziny to się zmieni.
Foty:
1. Perito Moreno
2. Perito Moreno
3. Perito Moreno
4. Laguna Torre
5. Cerro Torre o zachodzie słońca
6. Laguna Torre o zachodzie słońca
7. Laguna Torre o wschodzie słońca
8. pod kampingiem Poincenot o wschodzie słońca
9. mirador de los Condores, Fitz Roy i Chalten o wschodzie słońca
10. mirador de los Condores, Fitz Roy o wschodzie słońca
![]()