Fotografowanie w Polsce, gdy w kadrze są jacyś ludzie, to dramat. Aż sobie zostawiłem zdjęcie z jakąś piz...ą , która zaczęła piłować ryja "Czego mnie Pan fotografuje?!", gdy tylko sobie sprawdzałem ekspozycję
Innym razem, jadę rowerem i widzę dwa szczygły nad polną dróżką siedzące na zwisającej gałęzi, więc stop, aparat do oka, a z naprzeciwka grzeje kuropęd, hamuje, płoszy mi ptaki, szofer się wychyla przez lufcik i się pyta: "Czemu mi Pan robi zdjęcia?" Spojrzałem się więc na niego jak na idiotę, i odpowiedziałem pytaniem:
"A czy Ty, kurła myślisz, że poza Tobą nie ma już nic do fotografowania na tym świecie?!"
Zamknął lufcik i odjechał, a szczygły spierniczyły.