Zgadzam się. Mieszkam w miasteczku gdzie jeszcze niedawno operował pułk lotniczy. Na każdym kroku można tu spotkać emerytowanego pilota wojskowego. Znam osobiście kilkoro dzieci tych byłych pilotów, którzy poszli w ślady ojców. Zawsze była to droga od aeroklubu jako nastolatkowie. Wiele godzin nalatane na szybowcach, Antkach i wszystkim tym co dysponował aeroklub. Tak więc droga do pilota liniowego była długa ale nabywali doświadczenia i ogłady. Z drugiej strony mam znajomych których dzieci nic nie mając wspólnego z lataniem postanawiają zostać pilotami liniowymi. Dwa albo trzy lata im to zajęło. Zaczynali od lotu zapoznawczego na szybowcu a potem po kolei licencje, kredyt na licencje i teraz już latają na prawym fotelu.
Mam dwóch serdecznych kolegów, którzy przeszli tą pierwszą drogę. Jeden lata teraz w LPR a drugi lata w JetStory na Globalu. Nie bałbym się z nimi latać nawet drzwiami od stodoły ale widząc chłopaka kolegi, który świeci biała koszulą z pagonami jak odwiedzi rodzinne strony to miałbym już wątpliwości. Na szczęście operuje na Teneryfie :-)