Akurat jestem inżynierem i w pierwszym z linkowanych dokumentów (protokół EF Canona) nie znalazłem niczego zaskakującego, natomiast w drugim linku jest druciarstwo stosowane w wykonaniu człowieka, który za pomocą zewnętrznego enkodera chciał sterować ogniskowaniem ręcznym obiektywu w trybie follow focus do filmowania, no i nic dziwnego, że spotkały go jakieś trudności techniczne, chociażby w rodzaju konieczności zapewnienia szybszej transmisji danych, zanim obiektyw osiągnie status "pier..ę., nie robię", bo mu się limit czasu na oczekiwanie komendy wyczerpał.
W przypadku ustawiania ostrości istnieje 14-bitowy, heksadecymalny zapis możliwych do ustawienia pozycji obiektywu, natomiast obiektywy mają znacznie mniejszy zakres możliwych ustawień pozycji, ale zawsze jest on badany przez korpus, ile tych pozycji naprawdę jest, poprzez przelecenie pełnego zakresu między skrajnymi pozycjami, i dostosowanie komend wydawanych przez korpus do możliwości obiektywu, ergo: im więcej możliwych pozycji rozróżnia obiektyw, tym większa dokładność ustawiania ostrości. Tanie obiektywy mają np. 800 pozycji, a drogie np. 2500. Obiektyw może też na hurra przelecieć przez żądaną pozycję jeśli dostanie sygnał stop, co się może przytrafić każdemu. Dość oczywistym rozwiązaniem dla precyzji ustawiania AF jest więc zwiększenie możliwych do ustawienia pozycji soczewek przez obiektyw i dotyczy to zarówno obiektywów Canona, jak i nie-Canona.
Komenda zawsze jest prosta, a problem z jej realizacją opiera się właśnie na zdolności obiektywu do dokładnego pozycjonowania soczewek, czyli na całkowitej ilości kroków w pozycjonowaniu, a to nie jest raczej problem dla firm niezależnych.
Problemem raczej jest pierwsze pytanie korpusu do obiektywu, w którym musi on odpowiedzieć na to, jaki to jest model obiektywu, zakres ogniskowych , zakres przysłon, no i... producent![]()