Przy świetle odbitym oświetlenie sceny jest gradientowe, tzn. natężenie oświetlenia spada wraz z odległością od powierzchni odbijającej. Automatyka stara się nie prześwietlić obszaru najmocniej oświetlonego, a tym obszarem może być np. widoczny w kadrze kawałek sufitu, lub chociażby wierzchołki głów postaci, więc niżej lub dalej będzie stopniowane niedoświetlenie. Eksperymentowałem kiedyś z używaniem szarego filtra gradientowego Cokin na obiektywie przy oświetleniu błyskowym dla wyrównania oświetlenia sceny i dawało to bardzo dobre rezultaty. Także położenie palnika lampy ma duży wpływ na charakter oświetlenia. Im jest on niżej nad osią obiektywu, tym lepiej. Lampy reporterskie mocowane w sankach, z głowicą zadartą do góry, w niskich pomieszczeniach i przy bliskich obiektach, dają zbyt duży gradient oświetlenia. Wtedy lepiej jest, gdy lampa jest zamocowana z boku aparatu i bardzo nisko, aby palnik był jak najniżej. Dużo lepsze rezultaty dawała mi stara lampa Olympus T-32 w sankach, bo jest niska, i tylko palnik ma przekręcany do góry, niż klasyczna lampa reporterska, której podniesiony palnik był przynajmniej 10 cm wyżej.