No i dobrze piszesz. Jak mnie parę lat temu pewna para młoda poprosiła o zrobienie im sesji plenerowej (czego w ogóle prawie nigdy nie robiłem), to na biegu kupiłem Heliosa, bo miałem czym im zrobić "creamy bokeh", ale żadnego innego wariactwa zrobić nie mogłem, i w sumie całą prawie sesję opędziłem trzema manualnymi "kundlami" z uwagi na efekty, jakie one dają. Posiadanie jednego, nawet super drogiego i ultrajasnego obiektywu, i robienie nim wszystkiego, jak leci, nie daje wielkiego pola do manewru.