Chyba w roku 2004 kupowałem pierwszą lustrzankę cyfrową. Ponieważ wcześniej zawsze miałem Minoltę, to w sprzęcie Canona w ogóle się nie orientowałem. Do body dokupiłem za radą sprzedawcy jakąś sigmę. Na szczęście dość szybko udało się mi ją sprzedać i kupić prawdziwy obiektyw (ef), bo chyba zrazilbym się do fotografii cyfrowej. Później kupilem 5d2 i jednego z zawodowych fotografów poprosiłem o radę, jaki szeroki kąt kupić. Zachwalał mi jakiegoś manualnego samyanga 14 mm, który wchodził chyba wtedy na rynek. Na szczęście z lenistwa kupiłem 17-40. Dziś, w dobie RF, też pewnie wiele osób dopiero zaczyna swoją przygodę z aparatami. O ile mają łatwiej, że żaden sprzedawca lub żaden życzliwy zawodowiec nie doradza im zakupu jakiegoś podłego kundla, bo ten zwyczajnie nie da się podpiąć.