Cytat Zamieszczone przez cybulski Zobacz posta
Atsf akurat teoria mnie srednio interesuje Narzędzie w postaci tego co tam dają, stwarza takie a nie inne możliwości obrazowania. Nie jest moim celem doktoryzowanie się w teorii a wykorzystywaniem specyfiki i co można tym osiągać z marszu wyjmując małe urządzenie z kieszeni bez dźwigania kilku kg w plecaku. Bowiem inny slogan mówi że najlepszy aparat to ten który masz pod ręką. Nie wyobrażam sobie abym w sloncu robiąc 15km jesxze cos tam nosił na plecach na krótkim urlopie gdzie mam po prostu zresetować głowę a przy okazji może pstryknąc jakąś fotkę wyrażenie "przy okazji" jest tu kolejnym słowem kluczem które może naprowadzić na właściwy tok rozumowania tematu.
Nie wiem też co podaje producent jako ekwiwalent, producent podaje natomiast jakąś cyfrę ogniskowej do exifa bez ekwiwalentow do pełnej klatki czy też średniego formatu. Można nawet powiedzieć joke - jeśli leży przed nami obiektyw 50/1.2 mm bez podpiętej puszki/matrycy to jaki on jest? Umiesz go wtedy przeliczyć?
Poprzeliczałes. A teraz bierzesz średni i ff i przepinasz, nie ruszasz się nigdzie. Co wg Ciebie się zmienia oprócz kąta czyli wycinka obrazu? Ty zakładasz ze ktoś się będzue ruszał aby kadr był taki sam. Ale nie, nikt się nie rusza, przepina tylko body i foci. Bo tak to się czasem robi, nie inaczej.
Kompletnie nie o to w tym chodzi. Zdjęcia robisz tym, co masz pod ręką, ale musisz się pogodzić z ograniczeniami tego sprzętu pod każdym względem. Gdyby ludzie nie zwracali uwagi na te ograniczenia, to Canon by nie robił ani obiektywu RF 100-300 mm f/2,8, ani RF 85 mm f/1,2, bo każdego by urządzał smartfon. No więc, kiedy wyciągasz smartfona, to z góry wiesz, że nie uzyskasz efektu takiego, jak z RF 85/1,2, żeby Cię nie wiem jak skręcało, bo akurat chciałbyś. W ten sposób dorabia się teorię do praktyki, że jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi to, co się ma, a efekty takie mają być, jakie są, chociaż w duchu oddałbyś jedną nerkę, aby było inaczej Tym samym tokiem rozumowania to ja robiąc zdjęcia obiektywem 400 mm f/5,6 wolałbym, aby on miał światło f/2,8, ale na tę półkę cenową nie sięgam, więc się muszę pogodzić ze swoim stanem posiadania, jednakże już bez robienia kroków wstecz, a smartfon jest takim ustrojstwem, że się już bardziej cofnąć nie można, jeśli chodzi o te zależności fizyczne, o których wspominam. Smartfonem sobie można fotografować samochody, domki, łódki i widoczki, ale do fotografii przyrodniczej to on się nie nadaje, i nie tylko do niej. W zależności od potrzeb i gustu można sobie smartfona używać zarówno do tworzenia pożądanych obrazów, jak i do pstrykania rzeczy zupełnie nieistotnych. Do tego drugiego zawsze nadaje się i smartfon, i aparat, ale czy zawsze smartfon się nada do tego pierwszego? Otóż nie.