Kompletnie nie o to w tym chodzi. Zdjęcia robisz tym, co masz pod ręką, ale musisz się pogodzić z ograniczeniami tego sprzętu pod każdym względem. Gdyby ludzie nie zwracali uwagi na te ograniczenia, to Canon by nie robił ani obiektywu RF 100-300 mm f/2,8, ani RF 85 mm f/1,2, bo każdego by urządzał smartfon. No więc, kiedy wyciągasz smartfona, to z góry wiesz, że nie uzyskasz efektu takiego, jak z RF 85/1,2, żeby Cię nie wiem jak skręcało, bo akurat chciałbyś. W ten sposób dorabia się teorię do praktyki, że jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi to, co się ma, a efekty takie mają być, jakie są, chociaż w duchu oddałbyś jedną nerkę, aby było inaczejTym samym tokiem rozumowania to ja robiąc zdjęcia obiektywem 400 mm f/5,6 wolałbym, aby on miał światło f/2,8, ale na tę półkę cenową nie sięgam, więc się muszę pogodzić ze swoim stanem posiadania, jednakże już bez robienia kroków wstecz, a smartfon jest takim ustrojstwem, że się już bardziej cofnąć nie można, jeśli chodzi o te zależności fizyczne, o których wspominam. Smartfonem sobie można fotografować samochody, domki, łódki i widoczki, ale do fotografii przyrodniczej to on się nie nadaje, i nie tylko do niej. W zależności od potrzeb i gustu można sobie smartfona używać zarówno do tworzenia pożądanych obrazów, jak i do pstrykania rzeczy zupełnie nieistotnych. Do tego drugiego zawsze nadaje się i smartfon, i aparat, ale czy zawsze smartfon się nada do tego pierwszego? Otóż nie.