Problem w tym, że tzw. "popularność" produktu wśród innych ludzi podatnych na reklamy (sic!) oraz slogany reklamowe producentów smartfonów i aparatów foto typu MUST HAVE na mnie w ogóle nie działają. Swoje fotki to obrabiam od zawsze na starym laptopie gamingowymAle, że poprzedni laptop po 8 latach odszedł był do krainy wiecznych procesorów to teraz śmigam na laptopie gamingowym MSI i nie narzekam bo nie potrzebuję wypasionego EIZO do swoich potrzeb. Podobnie z A7 III i Z6, których używam od 2018 roku i na moje potrzeby są więcej niż wystarczające
Co do Audio to wystarczają mi moje sprzęty zakupione osobiście w 1987 roku (serwisowane rok temu) deck Akai, gramofonik Technicsa, wzmak Yamaha, MD , CD Sony + Cambridge audio CXN itp
Lampy to mam jedynie suficie :P
Wracając do sprzętu foto od dawna nie gonię króliczkaMożna powiedzieć, że już go złapałem i jest mu u mnie dobrze
Cały ten smartfonowy wątek jest typowym "gonieniem króliczka" i co do zasady pozbawionym sensu. Wystarczy, że napiszę o całkowitej sprawności technologicznej swoich aparatów cyfrowych np. 17-letnim Canonie Digital IXUS 800 IS albo 9-letnim Lumixie DMC-LX100, który zjada na śniadanie/obiad i kolację obrazek generowany przez gloryfikowanego przez autora wątku Samsunga S22. I tu dochodzimy do sedna "problemu" - nadeszły czasy, gdzie każde beztalencie bierze w łapki smartfona i ogłasza się na portalach foto, że jest "FOTOGRAFE". Praktycznie codziennie widzę wysyp ogłoszeń pseudo-fotografów wykonujących zdjęcia dla "klientów" taniej niż tzw. koszyk Dudy w Biedronce.
Osobiście nie mam nic przeciwko fotografowaniu smartfonami (mogą być okraszane nawet brylantami) do czasu aż ich użytkownik nie zostaje szurem głosząc nowe prawdy, że oto objawiło mu się bóstwo w postaci smartfona przewyższającego możliwościami każdy wyprodukowany i zaplanowany w przyszłości aparat fotograficzny(oznaczenie EOS w aparatach foto Canona miało przynajmniej solidne podparcie w mitologii)