Co do czytania ze zrozumieniem to chyba nie ja mam problemy, a problemy z dostrzeganiem paralel też mają inni. Prawdą starą jak świat jest to, że 90% ludzi to idioci. Tyle, że nie wszyscy równo po całości, lecz każdy w jakimś zakresie. Większość ludzi robiących zdjęcia nie zalicza się ani do fotografów, ani nawet do fotoamatorów, ale z całą pewnością zalicza się do idiotów. Paradoksalnie fotografowie i fotoamatorzy też, ale jest ich mniej, stąd taka, a nie inna statystyka. Nie ma tu żadnego obrażania jak leci nastolatek robiących sobie selfie, ale chodzi o procenty.
Tłumaczenie wyższości smartfona nad aparatem fotograficznym tym, że masowo trafił pod strzechy, jest oparte na kryterium ilościowym, a nie jakościowym. Równie dobrze można ogłosić likwidację PKP, bo hulajnóg elektrycznych jest już więcej, niż lokomotyw i wagonów zusammen do kupy.
JP dość długo i przymuliście rozwodził się nad praktyką używania swojego smartfona jako narzędzia fotograficznego, ale wnioski końcowe wysnuł mz prawidłowe dokonując właśnie ROZGRANICZENIA, co i do czego się nadaje, oraz wyraził tęsknotę na wprowadzeniem fotografii obliczeniowej do aparatów, a nie za przejściówką RF do smartfona, przy czym przez cały czas swoich wywodów zachował stoicki spokój i pełną kulturę, natomiast ujadającymi i napastliwymi apologetami smartfonozy stosowanej okazały się całkiem inne osoby, które merytorycznie nic do powiedzenia nie miały, jedynie nabzdyczonym tonem podnosiły kwestie mojszości nad twojszością.
A tymczasem cała sprawa nie sprowadza się do tego, czy smartfon może aparat zastąpić, lecz gdzie może to uczynić, bo całkowicie zastąpić nie może, i to jest poza wszelką dyskusją.