Filozofia filozofią, a ergonomia ergonomią. Właśnie sobie obejrzałem film na YT, gdzie pewna pani zachwala R7 podpięty pod obiektyw RF 100-500 oraz 11/600. No fajnie, ale RF 100-500 waży praktycznie tyle samo, co EF 100-400L Mk II (czyli w jasną cholerę), natomiast korpus R7 ma masę zbliżoną do C 80D i to się razem trzyma kupy, tylko po co w tym bagnet R?! Już 5 lat temu mogli zrobić to samo z bagnetem M wcale nie rezygnując z innych puderniczek z tym bagnetem. Olympus robi kieszonkowe PEN-y i M1X z podwójnym gripem, i o słusznej masie. Skoro Canon zrobił kiedyś miniaturowe wręcz lustrzanki APS-C C 100D i C 200D, a SONY zrobiło miniaturowy FF, to co stoi na przeszkodzie, aby z jednym mocowaniem bagnetowym działały dwie linie rozmiarowo-wagowe? De facto do tego zmierza poniekąd seria R, ale to mogło albo nastąpić wcześniej, albo wcale nie nastąpić i APS-C ML mogło się rozwijać z bagnetem M. Pisałem wyżej, że odpowiednia odległość rejestrowa dla serii R dałaby możliwość stosowania optyki RF do bagnetu M, bo i tak na bagnet R ludzie jeszcze długo będą zakładać EF i EF-S, tak samo, jak ta canonowska szklarnia funkcjonuje na korpusach SONY.