Generalnie wątek jest o R7/R10, więc mieszanie tu R5, który działa pod wieloma względami lepiej, nie ma większego sensu, ale dałem przykład porównania plików z obu aparatów przy ISO 6400 i tu szału nie ma w żadnym przypadku.
W ptasiarstwie kropowanie jest regułą, a nie wyjątkiem, więc wymagania co do jakości 100% wycinka są wysokie, i to on determinuje użyteczność sprzętu.
Główny problem polega na tym, że dobra jakość obrazu jest osiągalna po użyciu zewnętrznego oprogramowania, ale ono nie jest dostarczane przez producenta aparatu wraz z aparatem, dlatego nazywam to Rolls Royce'em na kwadratowych kołach.
Większość ludzi nie używa tego zewnętrznego oprogramowania, a w pakiecie z aparatem go nie dostaje, więc z każdym nowym modelem na rynku oczekuje poprawy jakości obrazu prosto z aparatu. Finalnie to jakość obrazu determinuje wybór sprzętu, a nie łatwość wykonywania na nim zdjęć. Gdyby tak nie było, to ludzie nie przesiadali by się z Canona na Sony. Nawet R6 z podobną gęstością matrycy, co Sony A7 III, do niego nie dorasta pod względem jakości zdjęć, więc to jest ten wieczny zarzut co do sprzętu Canona.
Jakość obrazu determinuje też wybór pomiędzy FF a APS-C właśnie dlatego, że FF jest bardziej odporny na szumy przy takim samym ISO, jak APS-C, bez potrzeby używania dodatkowego programu do ich usuwania, ale to dodatkowe oprogramowanie jest w znacznej mierze zdolne do usunięcia tej różnicy, jednakże jest dość drogie, ma spore wymagania sprzętowe\, i wymaga dodatkowej pracy.
Dodatkowe oprogramowanie jest uniwersalne, tzn. obsługuje pliki z każdego modelu aparatu, a bardziej chodzi o oprogramowanie producenta dedykowane tylko do jego sprzętu. No więc DPP nie potrafi tego, co Topaz, i o to chodzi.
Gdyby problem jakości zdjęć był rozwiązany już na etapie zakupu aparatu, bo wraz z nim klient by dostawał odpowiednie oprogramowanie, a najlepiej, aby ono było zaimplementowane bezpośrednio w paracie jak to jest w przypadku SONY, który jpg z aparatu robi lepszej jakości, niż RAW wywołany w zewnętrznym programie, to wtedy każdy postęp w rozwiązaniach funkcjonalnych aparatu miałby inny wydźwięk, a póki co jest to coś zamiast.
A tak w ogóle mam nieodparte wrażenie, że szum w obrazie jest generowany sztucznie, tak jakby obraz był zaszyfrowany, a ta cała AI używana do odszumiania, ma za zadanie go po prostu odszyfrować. Sprowadza się to bowiem do ustalenia prawidłowej wartości jaskrawości i barwy każdego piksela na etapie demozaikowania odczytu z matrycy, więc dlaczego odbywa się to źle, skoro może się to odbyć dobrze?
--- Kolejny post ---
Popatrzcie na to:
Zmniejszyłem zdjęcie z R7 do rozmiarów zdjęcia z R5 i nałożyłem na poprzednio pokazane porównanie, a następnie całość jednakowo wyostrzyłem i dość brutalnie odszumiłem w FSIV. Zdjęcie z R7 mz wygląda lepiej, niż to z R5, chociaż oba nie wyglądają dobrze, a więc powtarzam pytanie: gdzie tu widać "nowoczesność i zaawansowanie" matrycy R5? Obraz ze starszej, ale gęstszej matrycy, po zredukowaniu rozmiaru wygląda lepiej. Może, gdyby zdjęcie z R7 było wykonane z większej odległości, i bezpośrednio było by porównywalne w pikselach, to obraz z R5 byłby lepszy, ale nie ma takiego testu, na podstawie którego można by to było bezsprzecznie stwierdzić.