Każde zwierzątko w lesie dobrze wie, że za próbowanie nabrania starego misia na sztuczny miód można zebrać tylko ciężki łomot, ale w branży foto to jakoś nie działa: tutaj wszyscy się cieszą, jak firma wtrynia im za ich ciężko zarobione pieniądze jedynie substytuty tego czegoś, co faktycznie powinni za nie otrzymać.

Wyobraźcie sobie, że Rolls Royce i Bentley sprzedają swoje samochody na kwadratowych kołach, ale żeby one popylały jak należy, to musicie sobie okrągłe koła kupić u niezależnego producenta, a do tego jeszcze śruby mocujące od innego, i opony od jeszcze innego.

Obejrzałem sobie dwa filmy Duade Patona, w których w jednym omawiał szczegółowo R7, nawet z porównaniem do R5, a w drugim pokazywał, jak zrobić fajne zdjęcie, czyli jakich nędznych chwytów używają wielcy tego świata, żeby widzowi opadała kopara i myślał, że to samo tak prosto z aparatu za ciężki grosz wyszło.

Otóż pierwsza kwestia- pod względem szumów, i to przy całkiem niewysokim ISO, zarówno zdjęcia z R7, jak i z R5, są zaszumione do zarzygania, ale nie martwcie się , bo są takie programy, jak DXO Pure Raw i Topaz, które z tej kaszany zrobią całkiem miłe obrazki. I to są te okrągłe koła do Waszych Rolls Royce'ów i Bentleyów .

Wnikając głębiej w temat okazuje się, że żeby taki Topaz w ogóle popylał, to wymagania sprzętowe dla kompa powodują dalszy opad wary: winda minimum 10, najlepiej 11, minimum 12 GB ramu, ale 16 lepiej, procesor co najmniej i5 i jakieś tam wymagania dla karty graficznej, w które już nawet nie chciało mi się wnikać. Nie zamierzam- póki co- przesiadać się z windy 8.1 na skundloną dziesiątkę, czy jedenastkę, do której wtyczki mają już wszystkie służby, i coraz odwala jakieś fikołajtki, więc rozbudowę RAM-u też mogę sobie odpuścić, a w związku z tym jaki mam wybór, gdybym zakupił jakiegoś R? Dalszą jazdę na kwadratowych kołach, jak było do tej pory ze wszystkimi korpusami na C? Bo moc obliczeniowa procesora do zapisu 30 klatek/s jest ważniejsza, niż żeby ją wykorzystać do obróbki obrazu tak, aby on był najlepszy na świecie, i żadna zewnętrzna firma nie miała czym konkurować z oprogramowaniem aparatu, lub choćby z zewnętrznym oprogramowaniem dostarczanym przez producenta ZA DARMO, bo to się użytkownikowi sprzętu należy jak psu micha?

Jak widać firma jest cała w pląsach i ukłonach niżej broszki wobec producentów software i hardware komputerowego, ale podstawia nogi niezależnym producentom obiektywów, co może się dla niej skończyć tak, jak to się skończyło dla Pentaxa. Producenci niezależni, ze względu na jego niszowość systemu przestali robić obiektywy z tym mocowaniem, więc użytkownicy tym bardziej uciekli od Pentaxa, bo nie mieli szerokiej oferty tańszych alternatyw poza firmową optyką.

Wracając do R7 zobaczyłem, jak cudnie działa wykrywanie oka u ptaków, ale zobaczyłem także, jak to się potrafi zapluć i zapultać, i przestać wykrywać cokolwiek, co zmusza do przestawienia trybu AF, ale w większości przypadków zanim się to zrobi, to już nie będzie czego fotografować, bo obiekt spierniczy.

Zobaczyłem też, nawet przy tym wykrywaniu oka aparat zrobił jedną nastawę na oko, ale łapy ptaka nie załapały się w GO, a druga klatka pokazała ostre łapy, a nieostry łeb, a że dodatkowo się dosiadł drugi ptak, to ujęcie ich obu w GO było niemożliwe, wiec finalne zdjęcie zostało skompilowane z ostrych fragmentów dwóch zdjęć, z wymazaniem trzeciego ptaka, który przelatywał w tle, i z dorobieniem fragmentu tła z klatki prezentującej samą gałąź, na której potem usiadły ptaki, więc finalnie powstał fotomontaż, a do tego jeszcze Topaz i jest cud, miód i malina, ale żeby robić takie rzeczy, to nie potrzeba sprzętu najnowszej generacji, w której najnowsze jest nie to, co jest najbardziej istotne, czyli jakość obrazu, a ta niedługo będzie starsza od węgla. Chyba, że się kupi okrągłe koła od firmy Topaz oraz resztę szpejów od MS, Nvidii, Intela etc.