Ale to jest tak naturalne, że trudno się dziwić, bo (racjonalnie patrząc):
- raczej nie da się krytykować, narzekać i zazdrościć czegoś, o czym się nie słyszało
- apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcemy być zaskakiwani - a tu czasem się po prostu koncept wyczerpał (bardzo "lubię" określenie "gość/temat się skończył" - bodajże Hłasko miał odwagę to wykpiwać wprost) albo akurat jest słabszy rocznik - jak z winem...
Dobrze jest mieć zdrowy dystans do tematu - tak mówiliśmy, kiedy nas pani profesor pytała w klasie, dlaczego uparcie siadamy w ostatniej ławce![]()