Przeczytałem ten artykuł i dla mnie sprawa nie jest jednoznaczna. Zacytuję fragment...
Początkowo sesja ślubna miała również odbyć się w tym samym dniu, jednak w trakcie wesela para postanowiła, że czas na sesję wolą poświęcić gościom. Tym samym sesja plenerowa została przełożona na inny termin.
Od wesela w czerwcu kontakt z fotografem był mocno utrudniony. Ostatecznie sesja zdjęciowa odbyła się w listopadzie. Było zimno, padało, w dodatku panna młoda przez kilka miesięcy od ślubu przytyła i nie była zadowolona ze swojego wyglądu. Nowożeńcy musieli pozować w letnich strojach w jesiennej aurze...
To wygląda raczej tak, że PM raczyli mieć kaprys zrezygnowania z sesji ślubnej w ustalonym wcześniej dniu, a później mieli pretensje do fotografa, o pogodę i o to, że pani młoda się upasła. No i te argumenty, że "od pomocnika fotografa było czuć alkohol", brzmią jak znane oskarżenie: "To złodziej! I pijak! Bo każdy pijak to złodziej!"
Ten kij niestety ma dwa końce. Są nierzetelni fotografowie i są nieuczciwi klienci, więc robią się z tego problemy. Wszystko jednak można załatwić dobrze przygotowaną umową i odpowiednią ceną. Bo z mojego doświadczenia wynika, że największe roszczenia mają ci, którzy nie płacą wiele, albo nie płacą w ogóle.