No niestety tak już jest ze ślubnym foto, że pod względem wyglądu i zadbania raczej sobie ludzi nie wybierasz. Dlatego trafiają się przypadki "trudne" ale cała sztuka w tym, żeby coś z tym umieć zrobić w imię zasady "nie ma brzydkich kobiet". Co to za sztuka pięknie sfocić wyszykowane maksymalnie modelki, które nie mają nic innego do roboty niż dbanie o siebie :-) Co do sztywnego Młodego, to się zgadzam w 100% - prawie zawsze są sztywni i mało ustawni a kobiety czasami bardzo zaskakują i potrafią dobrze odczytać intencje fotografa. Zresztą w kwestii fot plenerowych ostatnio co raz częściej robi się plenery "po", a więc kilka dni a nawet tydzień po ślubie - ludzie są już wyluzowani (przynajmniej nie tak spięci jak w dniu ślubu), Młoda ma na spokojnie poprawiony make-up (często w dniu ślubu, po kościele, obiadku i pierwszym tańcowaniu liche make-up'y potrafią wyglądać podle), jest dużo czasu i nikt nie pogania ( a bo goście czekają, a to rodzina się niecierpliwi itp. itd.).Zamieszczone przez robsonikus
A co do ewentualnych pyskówek przy odbieraniu zdjęć (mnie się nie zdarzyło, ale w sumie nie focę za dużo ślubów w ciągu roku), to chyba warto pewne rzeczy mieć zawarowane w umowie i potem się tym podpierać. Sądzę, że w punkcie o dodatkowych życzeniach klienta można oprócz zapotrzebować na sepie, wieś-ramki, itd., dopisywać retusz "niedoskonałości urody" :-) Ja fociłem w ten weekend parę, gdzie gościowi chyba z nerwów wyskoczyło dzień przed ślubem takie "wielkie czerwone coś" i sam mnie poprosił, żeby mu to pousuwać - jak chciał tak ma, dla mnie 2 ruchy pędzelkiem w sumie :-)
Wydaje mi się, że w kwestiach które poruszasz dużo więcej do powiedzenia miałby np. Jarek Grabek (oskarkowy) albo inni koledzy mający większe ode mnie doświadczenie na ślubnym podwórku :-)