ciekawa kwestia
ja kiedyś wykorzystałem swoje zdjęcie ślubne w jednym z projektów okładek, potrzebowałem młodej pary a wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o stockach (były to czasy kolekcji corela), na zdjęciu nasze twarze były zupełnie niewidoczne (moment siarczystego pocałunku ) i nie miałem z tym żadnych problemów do czasu jak jakiś czas potem nie zobaczyłem tej pozycji na półce w hipermarkecie, przyznam szczerze że jakoś głupio się poczułem - nie wiem dlaczego ...
w związku z tą dramatyczną historią :wink: postanowiłem więcej nie ryzykować i nie myślę o wykorzystywaniu bliskich mi osób do zdjęć, może to głupie, irracjonalne - bo powiem szczerze że nie potrafię tego jakoś logicznie uzasadnić. O dziecku nie myślałem bo na razie snuję wizje dot. osób nieco starszych - mam kilka pomysłów na starszą grupę wiekową.

bartosz108

Wskazana przez Ciebie strona już jest w ulubionych, będę dokładnie ją lustrował. Piszesz że korzystałeś - dlaczego nie korzystasz nadal? jakieś złe doświadczenia? a może po prostu brak zapotrzebowania?

Reno ma rację - rodzina i znajomi to najtańsi modele, i pewnie całkiem fajnie się z nimi pracuje (lepszy kontakt) zresztą z tego co obserwuję spora grupa ludzi właśnie w ten sposób działa. Dziwne ale wydaje mi się że mniejsze opory miałbym w wykorzystaniu wizerunku swojego małego dziecka (które zmienia się z miesiąca na miesiąc), dalszej rodziny, znajomych (ee tych to już w ogóle ), niż własnej żony?
chyba jestem jakiś staroświecki

pozdrawiam
Tomek