Tak właśnie robiłem jak opisałem. Z tym, że miałem jedynie halogeny i parasolki rozpraszające. I parę sztalug z deskami z pracowni do zastawiania światła żeby nie latało gdzie nie trzeba.Zamieszczone przez Rogeros
Obrazów nie ogląda się w takim świetle jakie opisujesz. Takie zabiegi jak ostre punktowe światło pod małym kątem wydobywa jedne szczegóły, wręcz je przerysowuje, kosztem utraty innych (tych z ,,drugiej strony''). Może być przydatne do pokazania zbliżenia fragmentów obrazu, uwypuklenia detalu jakiegoś, ale nie reprodukcji całości.