z tego co pamietam jeszcze (przerobilem mentalnie ta traume, jestem na etapie akceptacji):
- koniecznosc przelaczania recznie miedzy celownikiem a ekranem. bo automatyczne wykrywanie reki dotykajacej ekranu Canon zrobil swietnie!
- powolne dzialanie obslugi (animacje zmian ustawien zamiast natychmiastowego potwierdzenia)
- samoczynne budzenie sie aparatu w plecaku. byc moze DSLR tez potrafia sie przypadkowo obudzic, ale w odroznieniu od aparatow z telewizorem, ich akumulator ma to w nosie. do spolki z mizernym LP-E17 konczylem na ladowaniu 3 ogniw dziennie
- niemoznosc zupelnego wylaczenia posrednich ISO. w Canonie istnieje ISO 100, 200, 400 itp. wszelkie posrednie wartosci to obrobka programowa. w DSLR mozna te fake news wylaczyc (na ile pamietam, od 2006 roku kiedy to wprowadzono w EOS-ie 30D)
rozmiar, wielkosc uchwytu, balans ze szklami EF przez adapter to osobne kwestie. ale jak sie ma M5 w roli cropowego body do szkiel EF (w tym jako "teklekonwerter" do 70-300L)... to zmiana tego na 70D to jest niebo a ziemia...