Jeśli mordują za odtwarzacz mp3 to i dyskretny plecak nie pomoże.Zamieszczone przez Diego
Z tą kradzieżą to możecie się śmiać z mojej głupoty, naiwności, bo cała historia mogłaby iść z powodzeniem do rozmów w toku... Miałam znajomą, znałyśmy się 12 lat - mieszkamy blisko siebie, razem się bawiłyśmy jak byłyśmy małe. Mimo, że potem lekko oddaliłyśmy się od siebie - inne zainteresowania, znajomi - czasem spotykałyśmy się na piwie. I tak też było tego dnia, po owym piwie zaprosiłam koleżankę do mojego domu. Koleżaka owa powiedziała, że słyszała, że mam nowy aparat. Poszłam z nią do mojego pokoju, otworzyłam szafkę w której trzymałam aprat.... wyjęłam, pokazałam, zrobiłam zdjęcie... w trakcie jak ona była u mnie zgarnęłam śmieci z biurka do worka i wyrzuciłam do wsypu. Gdy ona wyszła zapakowałam aparat i kamerę, która też tam była do torby i włożyłam do owej szafy. Po kilku godzinach chciałam gdzieś wyjść i zorientowałam się, że nie ma kluczy... zadzowniłam do znajomej czy przypadkiem nie zabrała, ona powiedziała, że przeszukała torbę i nic nie ma. Uznałam więc (o ja głupia), że klucze wrzuciłam do tego nieszczęsnego worka i wywaliłam... gdy Matka wróciła z pracy powiedziałam jej, że nie ma kluczy, ociągałyśmy się z wymianą zamka ponad tydzień, miałam wtedy dużo nauki więc co dzień nie bawiłam się aparatem. Sięgnęłam po niego jakoś szóstego dnia... patrzę nie ma! Nie ma całego plecaczka z aparatem, kamerą, obiektywem, kartami pamięci... Złodziejka musiała być tutaj rano, wtedy u mnie nie ma nikogo i ona o tym dobrze wiedziała, Ojciec był w morzu... więc ryzyko było małe. Całe szczęście, że laptop wtedy był w serwisie bo jeszcze i to by mi zabrała. Poszłam na policję, opowiedziałam wszystko... przy okazji chodziły na osiedlu wtedy pogłoski, że ta dziewczyna jest w ciąży i próbowała pożyczać pieniądze na aborcję... policja niczego nie udowodniła jej, brak dowodów/świadków... niestety. Dlatego teraz będę się trząść nad moim 5D... i pewnie będę się bała nawet z postawnym Ojcem z nim wyjść na ulicę :/