Komentarz do całości testów.

Na aparatach FF z umiarkowaną gęstością matrycy (np. 20 Mp) zmniejszenie rozdzielczości układu optycznego jest praktycznie nieodczuwalne, więc pożytek z zastosowania telekonwertera jest ewidentny, a jakość zdjęć co najmniej bardzo dobra. Podejrzewam, bo nie mam na czym przetestować, że na matrycach 30 Mp, a nawet 42 Mp, nie będzie problemu z jakością zdjęć w wycinkach 100%.

Na gęsto upakowanych matrycach APS-C 24 Mp strata rozdzielczości układu jest już widoczna, ale nie jest tragiczna. O ile nie uzyskuje się wyrazistości takiej samej, jak z samego obiektywu bez telekonwertera, zwłaszcza wtedy, gdy obiekt jest niewielki w kadrze i chcemy zdjęcie przyciąć do 100% kropa, to jednak w ujęciu statystycznym sytuacja wygląda zgoła inaczej.

Otóż robiąc zdjęcia z ręki mało kiedy udaje się w pełni wykorzystać pełną rozdzielczość obiektywu. Nawet mikroskopijne przesunięcia wskutek poruszenia o 1 piksel powodują spadek rozdzielczości o połowę, a przeważnie jest gorzej, i- na przykład- robiąc zdjęcia C 80D z T 100-400, odsetek ostrych zdjęć jest bardzo mały, a brzytewnie ostrych wręcz znikomy. Ten układ świetnie się sprawdza na statywie lub gdy ma się do niego "rękę", ale przeciętnie nie jest zbyt różowo. Dużą winę ponosi tu sam aparat, który słynie z niecelnego AF, i któremu niewielkie FF i BF zdarzają się notorycznie, a poważniejsze całkiem często. Ponoć T 100-400 na korpusach Nikona działa dużo lepiej Może uda mi się przetestować ten TC z obiektywem C 100-400 Mk II, ale jeszcze nie teraz, w każdym bądź razie spodziewam się lepszych rezultatów, niż z T 100-400, nie tyle z racji wyższości obiektywu nad konkurentem, ile z racji lepszej współpracy pomiędzy obiektywem, a korpusem.

Używając obiektywu C 4-5,6/55-250 mm IS STM w połączeniu z TC 1,4 x uzyskuje się ogniskową 350 mm (relatywnie 560 mm) mając układ optyczny o jasności f/5,6-8 i ważący 538 g, dający 87,5% ogniskowej 400 mm o jasności f/6,3, czyli raptem o 2/3 EV jaśniejszej, ale ważącej 850 g więcej.
Operowanie takim zestawem jest i łatwiejsze, i tańsze, a odsetek zdjęć o akceptowalnej jakości jest przynajmniej dwukrotnie większy, niż z cięższego zestawu. Fotografując Tamronem nierzadko zdarza mi się spieprzyć w 100% całe sesje, przez całe dni, a taki efekt jakoś nie wystąpił w użyciu "lżejszej artylerii", czy to na korpusie C 80D, czy M5. Stuprocentowe kropy nie są aż tak wyraziste, lecz zdjęcia środowiskowe w szerszym planie wychodzą całkiem fajne. Lżejszy zestaw ma potencjalnie jeszcze wyższe możliwości, jeśliby dało się robić zdjęcia przy minimalnym ISO oraz ze statywu.