Sztywność nie jest idealna, albowiem płytki mają swoje ugięcia wynikające ze sprężystości materiału i wielości połączeń (bardzo delikatne, ale mają)stosownie do masy zawieszonego sprzętu, no i na pionowej obrotnicy zachodzi niewielkie przekoszenie, bo łożyskowanie jest krótkie i dostosowane do pracy w pozycji horyzontalnej. Nie mniej jednak ten brak sztywności i przekoszanie się aparatu występuje praktycznie tylko wtedy, jak zapnę T 100-400 z jakimś korpusem, no i daje się to skompensować albo ustawieniem dolnej obrotnicy na głowicy kulowej, albo w jarzmie statywowym obiektywu. Tragedii na pewno nie ma. Czujnie to skręcając nie ma też wielkiej obawy, że coś puści. Pionową obrotnicę przeważnie dodatkowo ustalam śrubką M5 przez szczelinę płytki w gniazdo odkręconego jaskółczego ogona. Kupowałem cztery różne typy obrotnic, a ten jest najlepszym wyborem biorąc pod uwagę jego parametry użytkowe: lekki (76 g), płynnie się obraca i ma znikome luzy tylko pod dużym obciążeniem. Z budżetowego sprzętu tylko Andoer może się równać pod względem komfortu obsługi, ale jest wielki i ciężki. Całość nie jest tania, bo obrotnice kosztują ca 20 USD sztuka (są tylko na eBay), płytki z jaskółczym ogonem kosztowały mnie ca 60 PLN za dwie, mała klamra ok. 30-40 PLN, no i zwykła płytka L ca 30 PLN, czyli wszystko ca 300 PLN, ale jest to rozbieralne i konfigurowalne na wiele sposobów, a nie jeden wyspecjalizowany kloc.