Wracając do tematu. W przypadku nowych Sigm DN projektowanych pod ML część korekt obrazu przejmuje aparat i jest to genialne posunięcie, bo dostajemy doskonały obiektyw (piekielnie ostry, bez CA, mały i lekki) a wszystkie te korekty czytane są również przez programy graficzne uwzględniający profil aparatu i obiektywu (testowane na C1). Oczywiście jeśli aparat nie będzie "gadał" z obiektywem (takie widzimisie producenta, który zrobi wszystko aby odciąć szkła innych producentów od swojego systemu), co miało w przeszłości miejsce - przykładowo w serii R Canona przy Sigmach trzeba było wyłączyć korektę zniekształceń w puszce, itp - to MZ Sigma nie będzie chciała się pchać w mocowanie RF, gdzie potencjał jej szkieł straci na wartości i będzie bezużyteczny. Dla Canona mocowanie RF to złote jajo i oczko w głowie, tak więc szanse na oddanie tego kawałka tortu w łapki niezależnych producentów optyki są nikłe, a inżyniera wsteczna tutaj nie pomoże (dlaczego , pisałem wyżej). Pytanie retoryczne, ile osób kupiłoby canona RF 85 1,2 za 12k zł mając w kontrze Sigmę 85 1.4 DG DN za 5k zł ostrą, małą i lekką?