Witajcie.
Ostatnio recenzuję obiektywy głównie do bezlusterkowców, co chyba niestety pokazuje już trend w jakim zmierza fotografia cyfrowa. Nie powiem, że jestem z tego powodu zadowolony i jest to jedyna słuszna droga, ale takie są brutalne fakty z którymi trzeba się zmierzyć. Niniejszy test, będący jednocześnie porównaniem to obawiam się jeden z ostatnich, jaki powstaje dla obiektywu zaprojektowanego pod DSLR.
Dziś głównym bohaterem tego tekstu będzie nowy TAMRON SP 35/1.4 USD. Ale nie od niego zacznę, tylko od jego głównego konkurenta, czyli Sigmy 35 f/1.4 Art. Jak sobie przypomnę, kiedy recenzowałem właśnie debiut Sigmy (można przeczytać recenzję pod adresem: https://www.canon-board.info/threads...G-HSM-recenzja ) to aż nie chce się wierzyć, że minęło już prawie 8 lat. W tym czasie obiektyw japońskiego producenta stał się una bestsellerem, zaróno w wersji Canon jak i Nikon, ale też nieźle sprzedaje się też zadoptowany do aparatów Sony E.
Mimo wielu lat na kadru to nadal świetna konstrukcja z dobrą optyką i relatywnie przystępną ceną (kosztuje obecnie 3190 zł w wersji DSLR). Tamron trochę przespał. Jeśli nie o 8, to przynajmniej o kilka lat za późno pojawiła się w ich ofercie bezpośrednia konkurencja dla Sigmy. I biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości oraz pozycję Sigmy na rynku, a także spory rynek szkieł używanych - trudno będzie jej Tamronowi zagrozić. Ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu - zapraszam do porównania :-)
Zacznijmy od budowy. Tamron jest konstrukcją bardziej skomplikowaną optycznie. Jest też cięższy i nieco większy od Sigmy (800 kontra 660 gram). Ma też większą średnicę mocowania filtrów (72 vs 67mm). Dodatkowo Tamron jest konstrukcją w pełni uszczelnioną, w porównaniu do Sigmy. Obydwa obiektywy mają cichy i szybki napęd ultradźwiękowy (USD w Tamronie i HSM w Sigmie). Zarówno jeden jak i drugi można kalibrować i aktualizować przez fabryczne przystawki podpinane przez USB do komputera. Kwestia szybkości i celności napędy AF jest porównywalna. Nie będę na ten temat się rozpisywał, bo można by o tym rozprawiać w nieskończoność. Ja uważam obydwa obiektywy za bardzo dobre pod tym względem, natualnie uprzednio kalibrując napęd AF w stosunku do wartości domyślnych, które nie do końca znajdują zastosowanie w realnych warunkach pracy. W kwestii budowy dałbym remis z lekkim wskazaniem na Tamrona pomimo jego większych gabarytów.
Czas na najważniejsze, czyli walory optyczne. W recenzji Sigmy do której link już wcześniej przypomniałem pisałem, że Sigma jest świetna optycznie. Na owe czasy, matryce pełnoklatkowe nie większe niż 21 Mpx - optycznie Sigma była aż nadto - świetna na środku kadru. Trochę słabiej było na brzegach, ale konkurencji zasadniczo nie miała żadnej, a szkła firmowe (Canon 35 L i Nikkor 35/1.4) nie oferowały wcale wiele więcej. Dziś są jednak trochę inne czasy - matryce sięgają już często okolic 40-50 Mpx a przede wszystkim od optyki na takim poziomie oczekuje się idealnej ostrości nawet na brzegach kadru, świetnego kontastu, pracy pod światło i niemalże zerowej aberracji.
Zacznijmy od ostrości. O ile na środku kadru obydwa obiektywy są naprawę świetne, to zarysowuje się lekka przewaga Tamrona (brak tej minilamnej aberracji, którą widzimy w Sigmie). Spoglądając już na brzeg kadru widzimy, że obiektywy te dzieli niemalże dekada. W Tamronie na brzegu jest przysłowiowa "żyletka" już na f/1.4. Sigma zbliża się do tego poziomu dopiero domknięciu do f/2.8. I bądźmy uczciwi - Sigma prezentuje tutaj bardzo dobry poziom, no ale Tamron to jest klasa sama w sobie.
środek kadru, wycinki 100%
brzeg kadru:
Tamron ma odronkę mniejszy kąt widzenia - jest ciut węższy niż Sigma. O ile nie ma to większego znaczenia w komponowaniu kadru, bo różnica jest minimalna, to ma zauważalny wpływ na rozmycie tła. Widać, że bokeh z Tamrona jest trochę bardziej intensywny, niż z Sigmy. W moim odczuciu jest też trochę ciekawszy, ale to jest indywidualna interpretacja, tutaj każdy lubi coś innego.
Na podstawie powyższego zestawienia widzimy też, jak obydwa obiektywy różnią się jeśli chodzi o pracę pod światło. Bardziej nowoczesna optyka i lepsza technologia powłok przeciwodblaskowych - robią robotę. Kto lubi czasem zlapać artystyczną flarę pod światło - wybierze zdecydowanie Sigmę, a kto lubi prawie idealny, techniczny obrazek - sięgnie po Tamrona. Tamron jak widać prawie nie łapie flar przy tym samym ustawieniu aparatu oraz nie gubi kontrastu pod słońce.
Dystorsja w obydwu obiektywach jest skorygowana niemal idealnie i nie będę tutaj prezentował ilustracji, bo wyglądają identycznie. Pod tym względem nie ma się obawiać ani jednego, ani drugiego obiektywu. Choć nawet współczesne konstrukcje zaliczają pod tym względem wpadki - żeby nie wytykając palcami i jednego i drugiego producenta.
Winietowanie - dla niektórych parametr nieistotny, dla innych decydujący. Obiektywy przy f/1.4 winietują identycznie. Różnice delikatne pojawiają się podczas domykania przysłony, bo jak widać Sigma lepiej reaguje na redukcję winiety wraz ze zmianą przysłony.
O aberracjach wspomniałem już przy okazji ostrości. W Sigmie na f=1.4 widać czasem purpurowe lub fioletowe obwódki. Jest to poziom w zupełności akceptowalny, bo przypomnę, że Nikkor czy pierwsza Canonowska L-ka pod tym względem były po prostu słabsze. Tamron zaś wkracza tutaj z nową jakością
Wspomniałem o cenie Sigmy, ale nie wspomniałem o cenie Tamrona. Startował on u nas w sprzedaży już na koniec ubiegłego roku z ceną na poziomie bliskim 5000 zł, co okazało się ceną zaporową , nie do zaakceptowania przez klientów nawet pomimo dobrej optyki (choć testów na początku też było niewiele). Teraz cena ustabilizowała się na poziomie niższym niż 4500 zł i widać już pozytywną reakcję rynku (zwłaszcza po pierwszych pozytywnych recenzjach i opiniach). Czy Tamrona zagrozi pozycji Sigmy ? Uważam, że zdecydowanie nie, mówiąc o bezpośredniej konkurencji jeśli chodzi o ogniskowe. Przypomnę, że w stajni Sigmy jest również obiektyw 40/1.4, którego wspaniałe walory optyczne są bliższe właśnie Tamronowi 35/1.4 SP, a który kosztuje 4800 zł. I też znajduje nabywców. Chcąc więc kupić klasyczną 35-tkę i zależy nam na jak najlepszej optyce zdecydowanie polecam przyjrzeniu się Tamronowi. Sigma zaś może spać spokojnie - oferując cały czas dobre walory optyczne i mając niewygórowaną cenę 35 1.4 Art będzie z pewnością wciąż będzie znajdowała swoich nabywców.
Jako, że obszerną galerię zdjęć z Sigmy mogliście już zobaczyć przy okazji poprzedniej recenzji, tym razem uzupełnię recenzję zdjęciami już tylko z nowego Tamrona.
Krótkie podsumowanko jeśli chodzi o Tamrona 35/1.4:
++ rewelacyjna ostrość zarówno w centrum, jak i na brzegu kadru pełnej klatki
+ solidnie wykonany, uszczelniony korpus
+ świetnie skorygowana praca pod światło
+ cichy i szybki napęd AF
+ dobrze skorygowana aberracja chromatyczna
+ niski poziom dystorsji
+ przyjemny bokeh
+ rozsądna cena w stosunku do możliwości
+ 5 lat gwarancji w PL
- winietowanie w zakresie f/1.4-2.0 mogłoby być niższe
- premiera co najmniej o 5 lat za późno
Na koniec reszta zdjęć z Tamrona w małej i dużej rozdzielczości (link do pobrania na dole).
Zdjęcia w dużej rozdzielczości: http://www.kubacichocki.pl/test/tamron35sp14/full.zip
;-)