Cytat Zamieszczone przez akustyk Zobacz posta
uscislij. mowiac firmowe masz na mysli Sandiska, ktorego sa takie ilosci podrobek, ze kupic oryginal moze byc niezlym wyzwaniem? czy Lexara, gdzie placi sie ekstra za cuda-wianki, ktore korpusy Canona konsekwentnie olewaja szerokim lukiem. no bo chyba nie Kingstona, ktory od wielu lat znany jest z problemow w body Canona

uprzedzajac pytania: sam od kilku lat mam glownie karty z naklejkami Sandisk (cokolwiek by tam w srodku nie bylo), przed "wdrozeniem do produkcji" troche testowane na sucho na kompie a potem przed jakimkolwiek dluzszym wyjazdem przepstrykane "do pelna" w warunkach lokalnych.

ale poniekad dopiero jak karte z pol roku pouzywam, to wieczorem po dniowce zdjeciowej nie mam imperatywu backupowania, tylko spokojnie jeszcze piwko dopije albo nawet odloze backup na "przed sniadaniem"



mam sluzbowy laptop Della. wiec nie wiem, czy wlasciwe drzewo obszczekujesz. w porownaniu z moim poprzednim sluzbowym Lenovo ten Dell to taki badziew, ze az zeby bola
sandisk, jakieś trzy lata temu byłem świadkiem testów destrukcyjnych kart ssd (znaczy udzielałem światłych porad) - i nie był to test w gazetce o fotografii w której wszystkie produkty w tescie ocenia się na 4.5 do 5 w skali szkolnej - karty były zapisywane aż padły, różnice w czasie potrzebnym do zabicia karty były dość dramatyczne - mam wyrobione zdanie w temacie.

jest pewna różnica pomiędzy netbokiem della, a czymś "wyprodukowanym" przez dystrybutora - "produkcja" polegała na wsadzeniu do kadłubka della najtańszej pamięci i najtańszego ssd - ofekt opłakany - miałem juz kilka delli w domu - mają swoje problemy ale ogólnie nie zauważyłem badziewia - nic nie obszczekuję przedstawiam tyko fakty kupiłem netbooka zapłaciłem, padł po dwoch dniach ze względu na badziew w środku po wymianie ssd na samsunga jakoś przestał sprawiać problemy