W dslr Canona nawet w wysokich modelach najczęściej tylko środkowy punkt jest podwójnie krzyżowy i wspiera szkła f2.8 i jaśniejsze. Sporo fotografowałem 5d2, 6d, 5d3 i 6d2. Przy jasnych obiektywach i przesłonach f1.4-f2.8 boczne punty działają ze średnią skutecznością w dobrych warunkach oświetleniowych. Jak się robi ciemno można w ogóle o nich zapomnieć. Przy metodzie "wyostrz środkowym i przekadruj" zmienia się płaszczyzna ostrości lub w trakcie obiekt się już delikatnie przesunie.

W efekcie trzeba robić więcej zdjęć na wszelki wypadek, powtarzać ostrzenie i zaakceptować małe nietrafienia obiektywu. Zrobiliśmy 10 zdjęć, 5 idealnie trafionych, ale wybieramy to trochę nieostre, bo ma najlepszy moment, kompozycję itd. Ogólnie jakimś dziwnym trafem mamy też więcej centralnych kadrów

Jeśli ktoś już trochę fotografuje różne tematy, w tym stałkami na niskich f to wie, że piszę tu oczywiste oczywistości. Dyskusja zupełnie bez sensu

Przypomnę jeszcze tylko dwie premiery sprzętu innych firm, które sprawiły, że wiele osób pożegnało Canona pomimo tego, że uwielbiali TE kolory i świetne szkła EF a dosyć ważny jest tutaj kontekst, czyli co wtedy oferował canon i jakie były perspektywy na poprawę sytuacji.
Nikon d700 i Sony a7III Dlaczego ludzie zmieniali? W mojej ocenie głównie ze względu na AF. Teraz przy ML-ach jest identycznie. Na szczęście tym razem Canon stanął na wysokości zadania.

Wysłane z mojego M2003J15SC przy użyciu Tapatalka