40D + 17-55/2.8 IS USM + 85/1.8 USM + 580EX + Stofen
Pretec 4 GB x133 + Kingston 1 GB x50 + Manfrotto 728B
Lowepro Stealth Reporter D400 AW + Lowepro Nova 2 AW
Moje zdjęcia na Jelonce.com, plfoto i galerii ZSO nr 1 im. S. Żeromskiego w Jeleniej Górze
Mój fotoreportaż z XV Finału WOŚPu i zdjęcie tygodnia na fotopolis.pl
Kiedyś na poczaku po zakupie gripa wkładałem AA do koszyka, ale aparat nie zaaragował.
Ma 3 akumulatory ale wymiana w czasie fotografowania to kieskie rozwiaznie bo w momencie jak ptak nadleciał zaczałem go fotografowac gdy był naj bliżej bateria kaput, takie spotkanie zazwyczaj traw do ok 30 s wiec wymiana nic to nie da
![]()
Mam jeszcze jeden pomysł. Do aparatu ląduje dummy cell od adaptera sieciowego a kabelek podłącza się do 12 V żelówki w plecaku z jakimś regulatorem napięcia dającym te 7,5 V (czy ile tam trzeba), najlepiej impulsowym żeby energii mniej tracić. W przypadku częstego fotografowania w ciężkich warunkach termicznych tego rodzaj rozwiązanie może się opłacać.
Znaczy coś zepsute.
650D, T 12-24 4.0, S 30 1.4, S 18-35 1.8, C 70-210 3.5-4.5, C 50 2.5 macro, M42: Praktica LLC, Jupiter 9, Pentacon 135 2.8, Orestegor 300 4.0
Niektóre źródła wręcz twierdzą że nie lubią być rozładowywane do końca.
http://www.batteryuniversity.com/
http://www.batteryuniversity.com/partone-21.htm
"Do charge the battery often. The battery lasts longer with partial rather than full discharges."
"Avoid full cycle because of wear. 80% depth-of-discharge recommended. Re- charge more often. Avoid full discharge."
Ostatnio edytowane przez fredi ; 26-02-2007 o 15:01
Grzechu
http://www.gzak.net - Ostatnie galerie: Warszawa 2007 , USA 2007 cz. 3 , Toskania 2011
Żelastwo: 5d, 24 2.8, 85 1.8, 70-200 F4, 28-75 2.8, 21M, 190CLB, 420EX, 580EX, E-PL3
Witam wszystkich Forumowiczów!
Czytając ostatnie posty wątku zauważyłem, że dyskusja nt. pracy cyfrówek w niskich temperaturach przeniosła się bardziej na temat baterii, ale chciałbym powrócić do tematu funkcjonowania cyfrówek na mrozie, ponieważ mam wrażenie, że to co mogę wnieść do dyskusji jest dość istotne. Dla porządku podam, że z wykształcenia jestem technologiem produkcji elektronicznej (obecnie nie w zawodzie), a przy okazji fotoamatorem i użytkownikiem sprzętu Canona (obecnie EOS 400D).
Temat jest bardzo obszerny i trudno go wyczerpać. Przy obecnym stanie wiedzy i technologii, człowiek nie potrafi wytworzyć urządzenia elektronicznego pracującego w zakresie temperatur np. od -30 do +40 st. C. Elektronika użytkowa, czy to do zastosowań profesjonalnych, czy domowych, jest zawsze przystosowana do pracy w temperaturach powyżej 0 st. C. Wynika to z tego, że parametry elektroniki bardzo istotnie zmieniają się w funkcji temperatury i tylko w określonym zakresie urządzenia elektroniczne są w stanie poprawnie pracować (spełniać swoje funkcje, do których zostały zaprojektowane) lub nie ulegają uszkodzeniu. Oczywiście można by skonstruować elektronikę do pracy w temp. np -30 +10 st. C, ale ta przestawałby działać w temp. pow. +10 st. C, a nie wyobrażam sobie fotoamatora ganiającego z aparatem wyposażonym w potężną chłodnicę, bo bo chyba nie muszę tłumaczyć jak musiałoby wyglądać urządzenie do obniżenia temp z 40 do 10 st. C (wystarczy przyjrzeć się rozmiarom i skuteczności domowego klimatyzatora). Wytwarzany seryjnie sprzęt elektroniczny posiada szereg zabezpieczeń przed szkodliwym działaniem różnych związków chemicznych obecnych w atmosferze, jednak wobec temperatury nie wynaleziono dotąd żadnego innego skutecznego zabezpieczenia, jak szczelna, czasem wyposażona w podgrzewacze obudowa (patrz kamery do monitoringu). Z oczywistych względów sprzęt przeznaczony do zastosowań profesjonalnych (droższy, bo technologicznie bardziej skomplikowany i produkowany w mniejszych seriach) będzie dużo lepiej przystosowany do znoszenia uciążliwości atmosferycznych niż amatorski 400D, nie mówiąc już kompaktach.
Przed wyjściem z aparatem na mróz radziłbym jednak zajrzeć do instrukcji obsługi, a wydaje mi się, że niektórzy uczestnicy dyskusji dotąd tego nie zrobili lub po prostu nie przywiązują wagi do jej treści. Producent podaje tam parametry pracy aparatu. W przypadku 400D jest to temp. otoczenia od 0 do 40 st. C i co bardzo istotne (nawet bardziej od samej temp.) przy wilgotności powietrza do 85%(!). Czysta woda (H2O pozbawione jonów - woda dejonizowana) wprawdzie jest doskonałym izolatorem, ale taka w naturalnych warunkach nie występuje. Szczególnie groźne są woda morska i pot. Producenci podają do wiadomości użytkowników tylko parametry tzw. bezpieczne, tzn. takie w zakresie których gwarantują poprawną pracę, co przecież nie oznacza, że są to wartości krytyczne. Aparat wystawiony na działanie temperatury poniżej zera nie ulegnie przecież natychmiastowemu uszkodzeniu. Podobnie praca w warunkach wilgotności bliskiej 100% (deszcz, mżawka, mgła) też nie musi skończyć się natychmiast uszkodzeniem aparatu. Dużo zależy od producenta. Ja osobiście kiedyś biegałem w gorącu po górzystej strefie miejskiej z kompaktowym Coolpixem Nikona w kieszeni, który wyjmowałem mokry od potu i przeżył i ma nowego właściciela, który nie narzeka, ale mój znajomy stracił za jednym razem i komórkę i aparat (z optyką Carl Zeiss'a) marki Sony fotografując wodospad z wydawałoby się bezpiecznej odległości. Okazało się, że prawie niewidoczna, obecna w powietrzu wodna mgiełka była zabójcza dla elektroniki Sony.
W mojej opinii bardziej niebezpieczna od temperatury wydaje się być właśnie wilgoć? Np. w temp. poniżej -10 st. C powietrze staje się suche, ale już w temp. od -5 do +5 st. C wilgotność często sięga 80 - 90%. Stoję na stanowisku, że fotografowanie w niskich temperaturach nie powinno zniszczyć aparatu, o ile będą przestrzegane pewne zasady:
1/ Chronić aparat przed wilgocią - tzn. noszenie pod pazuchą opada, a jeśli już to tylko szczelnie opakowany, bo przecież człowiek nawet na mrozie oddycha skóra, czyli emituje pot; noszenie niezabezpieczonego aparatu pod pazuch na pewno przyczyni się wilgocenia optyki. To samo dotyczy noszenia aparatu na szyi nawet przy dodatniej temp do +5 st. C. Przy takiej temp. Wilgotność jest zazwyczaj duża. Przydatne są, choć zupełnie nie rozumiem dlaczego w Polsce prawie niedostępne lub bardzo trudne do kupienia, specjalne pokrowce chroniące aparat przed wilgocią w czasie fotografowania. Absolutnie odradzam wykonywanie dziwnych zabiegów, które ktoś tam proponował typu otwieranie klapek obudowy wyjmowanie baterii, zdejmowanie obiektywu, itp. w celu "przewietrzenia" aparatu. Otóż te zabiegi mogą tylko pogorszyć sytuację, bowiem wpuszczą do obudowy dodatkowo jeszcze wilgoć i kurz, który jak wiadomo jest także szkodliwy; tylko w szczelnie zamkniętej obudowie aparat jest bezpieczny i nawet kiedy dojdzie do zamglenia optyki też należy go "suszyć" w stanie zamkniętym. Tak naprawdę bezpieczniej byłoby nawet nie wymieniać obiektywu na dworze kiedy jest zimno i wilgotno, ale zdaję sobie sprawę, że to bardzo trudne. Najlepiej w ogóle otwierać obudowę tylko na bardzo krótki czas, niezbędny do wykonania czynności, takich jak wymiana baterii, karty pamięci, czy obiektywu; przecież tych kółeczek na body zamykających otwór po obiektywie, klapek i zamknięć bez potrzeby nie wymyślono.
3/ Aparat najlepiej jest nawet w domu przechowywać w pokrowcu odpornym na wilgoć i najlepiej w suchym miejscu; to powinno zapobiec przenikaniu wilgoci do wnętrza obudowy, a w konsekwencji wilgocenia optyki na chłodnym powietrzu.
4/ Skracać możliwie do minimum czas, w którym aparat jest narażony na działanie niskich temperatur, a przede wszystkim wilgoci. W mroźne i/lub wilgotne dni należy po prostu chronić sprzęt w szczelnym pokrowcu przed wyziębieniem, wilgocią lub przegrzewaniem na słońcu, a po długotrwałym wychłodzeniu włączyć maszynę dopiero po osiągnięciu co najmniej +15 st. C lub najlepiej po ok 2 godzinach (wszystko zależy od warunków), od momentu umieszczeniu maszyny w pomieszczeniu o temp. pok.
Pozdrawiam
To ciekawe. Wynika z tego że mój samochód zbudowali kosmici. I inne na parkingu chyba też, bo np. elektronika w komorze silnika funkcjonuje przynajmniej w zakresie -30*C do plus dobrych kilkudziesięciu jak się silnik rozgrzeje. I to funkcjonuje niezawodnie.
Można wiedzieć, gdzie nabyłeś to wspomniane wykształcenie?
Zobacz jaką ma temperaturę Twój Procesor/karta graficzna w komputerze...
Ale miało być o zimie. Zgadzam się z przedpiszcami, że największym wrogiem jest wilgoć. Starego olympusa C4000 nie raz z zaspy wyciągałem i nadal działa. Niemniej po takich wypadkach zawsze baterie były zaraz wyjmowane, a sam aparat długo suszony w temperaturze pokojowej. Przechowywany w futerale doskonale wytrzymywał nawet kilka godzin w okolicy -20 st.
Gorzej z pojemnością aku, ale zawsze staram sie mieć zapas. Najlepiej w wewnętrznej kieszeni kurtki gdzie mu cieplutko. Nie polecam tylko próbować wymiany akumulatora na stoku w czasie wiatru. Paluszki grabieją bardzo szybko, a w rękawicach raczej ciężko to zrobić![]()
7D/400D/C 10-22/C 24-105 L IS/C 100-400 L IS/430EX/Sherpa 600R/oraz wyrób statywopodobny
A ja powiem tak: jak co roku jeździmy z ekipa na narty,snowboard a ze wszyscy po szkółce fotograficznej to każdy ma aparacik a,że jesteśmy lekko postrzeleni to te aparatu nieraz lądują w śniegu, godzinami przemieszczamy się po górach itp dodatkowo na jesieni leje deszcz takie tam dziwne zjawiska atmosferycznea jak narazie żaden porządny Canon nie wysiadł ani nic z tych rzeczy. Moja 20d daje radę,ale niektórzy jeszcze mają 10d i uważam,że jest to sprzęt nie do zajechania.... Szacunek dla posiadaczy 10d i 20d
i innych Dslr
oczywiscie po powrocie zostaje wszystko odkrecone, wyszuszone itp![]()