Wedlug mnie najwazniejsze jest zeby przy "zmrozonym" sprzecie za duzo nie "chuchac" a po powrocie do domu nie wyciagac go odrazu z torby czy plecaka.
W sylwestra moj 350D przeszedl test na wysokosci 850m w Pieninach, jakies 2h w temperaturze -10 do -12 stopni. Staralem sie szybko ostrzyc zeby body nie ulegalo zroszeniu od oddechu, po sesji wyciagnalem akumulator i zapakowalem sprzet w torbe. Po powrocie do chroniska sprzet siedzial w torbie jakies 2h. Po wyciagnieciu byl jeszcze zimy (ale o wiele mniej niz po powrocie z dworu) ale coz byl potrzebny wiec zapakowalem akumulator i odpalil bez problemu. Nastepnego dnia 3h w temperaturze -7 stopni, ta sama zasada postepowania i dziala bez problemu.
Wg mnie przyczyna awarii jest skroplenie wody na PCB.
PODSTAWA!!! Wyciagnac akumulator po zakonczeniu fotografowania na mrozie...