No coz, zgadzam sie ze to troche skomplikowane... tak to jest jak sie probuje duzo powiedziec w niewielu slowach. Jezeli ktos jest b. ciekawy (i zboczony jak ja) to moge opisac dokladnie na czym polega zabawa z wilgotnoscia, ale chyba lepiej emilem, szkoda miejsca na forum.
Konkluzje sa dwie:
1. po wniesieniu aparatu z zimnego do cieplego nalezy unikac kontaktu aparatu z cieplym powietrzem (rowniez fragment oryginalnej instrukcji zamieszczony przez snowboardera jest jednoznaczny)
2. po wyniesieniu aparatu na mroz (wbrew zaleceniom canona :O ) zdjecie na chwile obiektywu i "wywietrzenie" body ograniczy kondensacje wewnatrz body (pod warunkiem ze deszcz do srodka nie napada). nic innego nie pomoze.
P.S.
Ani przez chwile nie sugerowalem, zeby zdejmowac obiektyw po wejsciu z mrozu do cieplego. Zdjecie obiektywu jest jedyna czynnoscią gwarantujaca, ze wilgoc dostanie sie do srodka.
W wiekszosci przypadkow woda skropli sie tylko na obudowie, soczewkach itp., zanim powietrze dostanie sie do srodka to aparat bedzie cieply (w naszych warunkach wystarczy 10°C). Jak juz ktos napisal, zdjecie obiektywu ma sens jak juz aparat jest mokry w srodku.