Trzymanie aparatu w zamkniętym plecaku albo owijanie szmatą to takie urban legends. Właśnie wróciłem z focenia, wyjąłem aparat, wyjąłem kartę, oczywiście nic się nie stało.
Trzymanie aparatu w zamkniętym plecaku albo owijanie szmatą to takie urban legends. Właśnie wróciłem z focenia, wyjąłem aparat, wyjąłem kartę, oczywiście nic się nie stało.
Owszem zapobiega. Tyle, że ta kondensacja w niczym nie szkodzi.
Muflon pewnie jeszcze pamięta, jak robiłem mu zdjęcia całkowicie zaparowanym aparatem i obiektywem
Na soczewkach, szkłach pryzmatowych i matrycy, zawsze znajduje się jakiś pył, który pod wpływem kropelek wody jest rozpuszczany. Jeśli wyschnie to tworzy trudno-usuwalne plamy. Nie można ich już usunąć przy pomocy dmuchawy.
poczytałem z polowe i miałem dość. z prostego rozumowania puki na mrozie aparat działa generuje ciepło a jak wiadomo ciepło pochlania wilgoć wiec w zimie puki chodzi nie powinno osadzać się wilgoć, czyli jak zima to jak najwiecej włączone to moje zdanie i moja logika
Działający aparat zużywa tak mało energii elektrycznej, że nie jest w stanie podnieść temperatury podzespołów więcej niż o kilka pojedynczych stopni. Korpus aparatu to świetny radiator wypromieniowujący to wytworzone wewnątrz ciepło i nie jest w stanie uzyskać wyższej temperatury jak 1 do 2 stponi od temperatury otoczenia. Po pół minuty nieużwania zresztą i tak przechodzi w stan uśpienia i zużycie mocy jest mikrowatowe.