No to moje R5 właśnie przeszło pierwszy większy egzamin.
Wróciłem z 4-dniowej imprezy kolejowej, 1700km gonienia za pociągiem to wyzwanie i dla mnie i dla aparatu.

Mogę już absolutnie powiedzieć, że kocham moje R5 (i wcale nie z powodu kasy, którą na niego wydałem).

W porównianiu do Sony są dwie rzeczy, które oddziela kosmos:
- EVF, EVF i jeszcze raz EVF. Praca z Canonem to zupełnie inna bajka. Znowu przestałem stosować zdjęcia seryjne - w Sony zawsze musiałem strzelać serie, bo nigdy nie byłem pewien czy mi pociąg na słup nie wjechał itp - po prostu nie było widać takich szczegółów. W R5 jest bajka.
- Używalność - jak już opanowałem guzikologię, posługiwanie się tą puszką jest mega frajdą. Wszystko działa szybko i jest dokładnie tam gdzie powinno być.

A, no i RF 100-500 to mega szkło - w zasadzie wiekszośc zdjęć zrobiłem nim, bo nie mogłem się od niego odkleić ;-)

Zdjęcia (wiem, ze dla przeciętnego oglądacza to nuda) tu: Fiatem po Kaszubach

p,paw