Dziś krótka recenzja ciekawego ultraszerokokątnego obiektywu pełnoklatkowego produkcji Venus Optics mianowicie Laowa 12/2.8 Zero-D. Jest to o tyle ciekawy obiektyw, z kilku powodów:

- producent oferuje go chyba ze wszystkimi popularnymi mocowaniami pełnoklatkowymi - od Canon EF, Nikon F i nieco już zakurzone Sony A i Pentax K po bezlusterkowe Sony FE, Nikon Z i Canon R. Chińczycy chwalą się, że udało im się stworzyć naprawdę dobre optycznie szkło o szerokim kącie widzenia (122 stopnie), będące przy okazji małe i relatywnie lekkie, posiadające jednocześnie światło f/2.8 i praktycznie zerową dystorsję. Jak im to wyszło ? Postaram się pokrótce odpowiedzieć.



Jeśli mieliście okazję czytać mój opis Laowy 9mm do aparatów APSC to pamiętacie, że tam dość mocno chwaliłem budowę obiektywu. Nie inaczej jest i tym razem, obudowa Laowy 12mm wykonana jest w całości z metalu. Nawet osłona przeciwsłoneczna jest metalowa, co oczywiście sprawia że jest zarazem bardziej wytrzymała niż standardowe plastikowe. Osłona jest zdejmowalna i pod nią jest jakby druga, lecz znacznie mniejsza osłona na soczewki obiektywu. Niestety obiektyw bezpośrednio nie ma mocowania na tradycyjne filtry nakręcane, można po dokupieniu odpowiedniego adaptera stosować filtry 95mm. Waży w wersji Canon / Nikon ok. 600 gram i jest tak jak zapowiadał producent, naprawdę kompaktowy. W wersjach do bezlusterkowców naturalnie obudowa jest nieco dłuższa, bo przecież trzeba było zachować odpowiednią odległość od tylnej soczewki od matrycy aparatu. Całość sprawia wrażenie naprawdę solidne wrażenie, no może prócz futerału, który dodawany jest w postaci … foliowego woreczka.

Zero Distortion - takie hasło może przyciągnąć z pewnością miłośników szerokich szkieł fotografujących architekturę. I mimo, że dystorsja w tym przypadku nie jest zerowa, to skorygowana jest bardzo dobrze i zdjęcia możemy prezentować w zasadzie bez prostowania ich w postprodukcji. Trochę większy problem może sprawić nam winietowanie, które daje się mocno we znaki jeśli fotografujemy na przysłonach poniżej 5.6. No ale tego można się było spodziewać - jasne i gabarytowo małe szkło szerokokątne mogło zwiastować właśnie wysoki poziom winietowania. Gdy przymkniemy przysłonę na f/8 lub więcej winieta przestaje nam przeszkadzać. Nie zanotowałem również większych problemów z aberracją chromatyczną. Co prawda fioletowe obwódki pojawiają się czasem na krawędziach kontrastowych miejsc, ale poziom aberracji uważam za zupełnie akceptowalny i łatwy do skorygowania chociażby w Lightroomie.







Jeśli chodzi o ostrość- muszę przyznać, że naprawdę nie jest źle, choć jak na dzisiejsze wyśrubowane standardy i mocno upchane pikselami matryce mogłoby być trochę lepiej. Obiektyw jest przyzwoity na środku kadru już na f/2.8 i można powiedzieć ostry na f/4. Brzegi zaś ostrość uzyskują po domknięciu do f/5-6-8. Tak naprawdę trudno taki obiektyw ocenić nie porównując go z bezpośrednią konkurencją. Niestety nie mam takiej możliwości, więc stosuję metodę oceniania jak do każdego innego obiektywu. Krótko mówiąc - nie jest ani źle, ani rewelacyjnie. Jest poprawnie powiedziałbym z małym plusikiem.



Warto dodać, że obiektyw ma minimalną odległość ogniskowania zaledwie 0,19m więc można go stosować do naprawdę sporych zbliżeń, choć zasadniczo nie wiem, jakie to może mieć zastosowanie, jedyne przykładowe zdjęcia z bliska jest poniżej:



Całkiem poprawna praca pod światło (flarę i to niewielką udało się złapać tylko pod ostre słońce), poza tym dość dobrze trzyma kontrast i jest neutralny kolorystycznie. Reasumując - udał się Laowie ten obiektyw nawet bardziej niż przyzwoicie. No, może do momentu w którym udamy się do kasy. No ale o tym na koniec.





Dopowiem jeszcze, że Laowa jest w pełni manualna. Znaczy to, że ostrzenie i zmiana przysłony odbywa się za pomocą pierścieni na obiektywie - tutaj zastrzeżeń nie mam żadnych, wszystko jest płynnie i tak właśnie być powinno, przy tak wyglądającym i wykonanym obiektywie. Nieco żal, że Chińczykom nie udało się zaimplementować żadnej elektroniki, która mogłaby informować aparat np. o długości ogniskowej czy jaka aktualnie jest pozycja przysłony. Cóż, szkoda, ale może kiedyś. Producent nie informuje też o żadnych uszczelnieniach, od strony bagnetu nie ma również uszczelek więc byłbym ostrożny przy używaniu tego szkiełka w warunkach duże wilgotności czy wręcz deszczu.

Dotarliśmy do podsumowania a tutaj muszę wspomnieć, że Laowa 12mm kosztuje w Polsce około 4300 zł. Muszę przyznać, że biorąc pod uwagę rynkową konkurencję jest to dość wysoka cena, aczkolwiek z drugiej strony nikt nie oferuje tak szerokiego obiektywu ze światłem 2.8. Popularne do Canona czy Nikona Irixy 11mm f/4 w wersji Blackstone kosztują poniżej 3000 zł (choć muszę też wspomnieć o koniecznej kontroli jakościowej przy zakupie tych obiektywów), do Sony zaś są oferowane obiektywy Voigtlandera (10,12 i 15mm) które są gabarytowo znacznie mniejsze, ale też sporo ciemniejsze. Trudno więc tak naprawdę zestawić Laowę 12mm z innym obiektywem o podobnych parametrach. Moim zdaniem znacznie ciekawiej by to wyglądało, gdyby na początku metki widniała cyferka 3 a nie 4, bo obiektyw jest naprawdę ciekawy i pewnie znajdzie swoich nabywców.

Podsumowując:

+ jedyny obiektyw 12mm ze swiatłem 2.8
+ małe rozmiary
+ bardzo dobra ostrość na środku kadru
+ bardzo dobrze skorygowana dystorsj
+ dobry kontrast i kolorystyka, nawet pod światło
+ rozsądnie skorygowana aberracja chromatyczna
+ świetna , metalowa obudowa
+ szeroki zakres oferowanych bagnetów

- wysoka cena zakupu
- brak elektroniki
- brak uszczelnień
- wysoki poziom winietowania i słabsza ostrość na brzegu przy f/2.8-4

Na koniec pozostałe fotki z małym i dużym rozmiarze. Nie ma w exifach przysłon, ale te same kadry są robione od przysłony 2.3 co 1 EV , więc można wywnioskować, któe zdjęcie jest na jakiej przysłonie (te w spakowanym pliku).
















http://www.kubacichocki.pl/test/laowa12/full.rar