Tu zaczynamy wchodzić w upodobania i gusty.Ja mam dość luźne podejście do mocnych punktów i zaleceń, ale...
Po wczorajszej wymianie zdań spojrzałem na kilka moich zdjęć i wygląda na to, że odruchowo na ogół stosuję się do nich. Ale robiłem zdjęcia jeszcze zenitem i praktiką i może weszło mi to w krew?
Mnie Twoje ostatnie zdjęcia uśmiechniętej żony się podobają i nie razi mnie kompozycja. Możliwe są jednak inne zdania.
Mam też luźne podejście do formatu obrazu.
Spróbuj nie trzymać się kurczowo formatu 3:2. Kilka lat temu dostałem w prezencie 2 albumy Ansela Adamsa - w sumie kilkaset zdjęć. I odkryłem format 5:4, który często teraz stosuję. Są różne typowe formaty: 1:1, 5:4, 4:3, A4 (proporcje, nie wymiar), 3:2 i ostatnio 16:9. Jest z czego wybierać. Tu też będą osoby, które uważają że tylko 3:2, bo wszystko inne to herezja.
Mnie się format 3:2 rzadko komponuje z motywem - w tej kolejności: najpierw motyw, potem format. Na przykład jeżeli nie robisz całej stojącej sylwetki, to 3:2 jest słaby - sam podałeś powody. Można też kroić dowolnie, ale tu trzeba uważać, żeby nie przegiąć i na przykład nie wyciąć 27:1 bez uzasadnienia.
Jak chcesz się trzymać 3:2, to próbuj równoważyć główny motyw czymś dodatkowym w tle: wazonem, jasną lub ciemną plama itd. To chyba robertskc7 próbował Ci powiedzieć
--- Kolejny post ---
Na przykład ostatnie zdjęcie - bardzo ładny nastrój!
Spróbowałbym wyciąć 5:4 i dzięki temu dać trochę więcej miejsca nad głową - jeśli masz z czego to zrobić, bo nie wiem jaki masz negatyw. W dodatku 5:4 jest bliski 1:1 i w tym wypadku kompozycja prawie centralna jest OK. Nie trzeba się trzymać osławionego trójpodziału i można twarz umieścić w pobliżu środka.
I jeszcze jedno do tzw. mocnych punktów. Punkty powstałe z trójpodziału tworzą mocne linie i umieszczenie na nich głównego motywu zdjęcia ciągle jest w kanonie (a może w canonie?). I to nie są punkty i linie, ale obszary.