Tu nawet nie chodzi o przyjemność, ale zwykły pragmatyzm. Mogę zainwestować tysiące w superhiperskalibrowany monitor, na którym moje foty będą wzorcem barw, niczym onegdaj metr w Sevres. Tylko co z tego, skoro wrzucając foty do netu, zakładając ze tam będzie ich główna publika, oglądane będą na smarkfonach, tabletach, klaptopach czy komputerach z monitorami które z kalibracja nie będą miały nigdy nic wspólnego? I całe moje wysiłki, kalibracje, monitory można sobie wsadzić, bo oglądane będą na tzw. przeciętnym sprzęcie.