Papier wszystko przyjmie, ale mi nie chodzi o wydruki. Dla mnie satysfakcjonujące jest dobrej jakości zdjęcie przycięte do rozmiaru mojego ekranu, tj. 2560 x 1440 pikseli lub większe. Na ekranie widać wszystkie plagi- szumy i nieostrości, a na wydruku to ginie. W fotografii przyrodniczej trzeba albo mieć gęsto upakowane matryce, albo inwestować w długie i kosztowne obiektywy, albo jedno i drugie, bo coś takiego, jak wykorzystanie pełnego kadru, mało kiedy się zdarza, zwłaszcza gdy nie korzysta się z czatowni. Każde zwierzę i ptak ma swoją strefę komfortu, której nie pozwala naruszyć, więc przeciętnie otrzymuje się motyw główny w okolicach 1/3 wysokości kadru, co przy matrycy 24 Mp na APS-C jest dość satysfakcjonujące. Większe przybliżenie, np. za pomocą dłuższej ogniskowej lub gdy obiekt sam podejdzie bliżej, lub pozwoli na bliższe podejście do niego, już stwarza inne problemy: niedostatek GO na obiekcie, konieczność precyzyjniejszego ustalania kadru, co nie zawsze się udaje, gdy obiekt się rusza; ciągłe przestawianie aktywnego punktu AF, żeby ostrzyć na oko. To nie jest tak, że sobie ustawiasz aktywny punkt AF i spokojnie komponujesz kadr, tylko ciągle walczysz z dynamicznie zmieniającą się sytuacją, a wielopolowy AF można wykorzystać tylko wtedy, gdy obiekt ma szansę cały zmieścić się w GO przy zadanej przysłonie, bo inaczej tą źle nastawioną ostrość widać jak cholera.