EOS-a 650 kupiłem w 1990 r i mam go do dzisiaj, na chodzie. Wizjer świetny, AF jednopunktowy, ale bardzo dobry, w servo też. Ale prawdziwie "kinowe" celowniki to miały Pentax ME Super i Olympusy OM-1, OM-1N, OM-2 i OM-2N. Pentaxa chwilę miałem, a Olympusy jeszcze mam. Matówka Canona EOS-a 650 była nowocześniejsza i lepsza, niż w tamtych aparatach, jednakże obraz w celowniku był zdecydowanie mniejszy. Faktem jest jednak, że na matówce EOS-a 650 bez problemu nastawiało się ostrość ręcznie, czego nie można powiedzieć o współczesnych matówkach w DSLR.
Canon popełnił też taki ciekawy aparacik z bagnetem EF, ale bez autofocusa- Canon EF-M. Posiadam ten aparat. Ma on niesamowity celownik. Mniejszy, niż w EOS 650, ale ze 3 razy jaśniejszy, bo lustro nie jest półprzepuszczalne, a matówka z dalmierzem klinowym i mikrorastrem pozwala na dalmierzu ustawiać ostrość nawet przy f/11! Poza tym jest niewymienna, ale za to wyjmowalna, dla wyczyszczenia chociażby. Że też Canon nie robi takiej wymiennej matówki do swoich DSLR to pewnie znowu zasługa księgowych, bo by za dobrze ludziom było z manualną optyką obcej produkcji. Nota bene Nikon w modelu F-301 miał matówkę z klinem pracującym do f/8.
Canon w modelu EOS-650, który był pierwszym EOS-em, dorównał jakością AF Minolcie 5000, a Nikon usiłował z miernym skutkiem implementować AF do swojej nowej serii F-401, F-501, F-601 i F-801. Dopiero w 1990 r Nikon F-90 dogonił- i nawet prześcignął- Canona pod względem działania AF. Te trzy lata dominacji Canona (Minolta nie była tak popularna, mimo świetnych osiągów) wystarczyły, aby duża rzesza fotoreporterów obkupiła się w sprzęt Canona, i tak już im zostało, bo skuteczny AF był dla nich więcej wart, niż starsze szkła FD.
Jednakże, poza zmianą bagnetu na EF, Canon wywinął dużo lepszy świński numer swoim nowym użytkownikom systemu EOS, a mianowicie zastosował piekielnie drogą i trudno dostępną baterię litową 2CR5. Ja musiałem przez kilka lat jeździć po nią z Lublina do Warszawy, do Pewexu! Nikon, Pentax i Minolta stosowały paluszki AA, nawet akumulatory AA, z którymi nie było żadnego problemu. Wiele lat później ukazały się akumulatory 2CR5, ale Canony nie chciały na nich w ogóle pracować.