Widziałem temat w którym każdy się rozpływa nad 40mm 2.8 - na cropie miałem kiedyś 24mm 2.8, czyli dość bliski odpowiednik i fajnie się na nim pracowało. Teraz jestem na pełnej klatce.

Mam obecnie 35mm 2.0 (bardzo lubię, ale kto ma to wie - skrzeczy przy focusie i niekoniecznie ostrzy przy 2.0) oraz standardowy 50mm 1.8 (klasyka gatunku, ostrzy całkiem znośnie, ale 50mm już mi się każe czasem zastanawiać, czy mi starczy miejsca). Do tego noszę w plecaku portretówkę, 85mm

Jak chyba każdy, obiektyw zmieniam tylko jeśli muszę. Nie jestem prosem weselnym z dwoma body, więc albo idę na street (35) albo na portret (85) albo na spontan (50) albo na jakiś event (pełen plecak na wszelki wypadek). Nie lubię dużo ze sobą targać, więc optymalizacja wagi i ilości obiektywów jest u mnie wysoko na liście priorytetów.

Czy wydaje Wam się, że 40mm byłoby mi w stanie zastąpić 35+50? Sparowany z dla portretów 85, który chyba wymienię na 100mm 2.8 L.

Czy może to głupi pomysł, bo jednak 40mm to 2.8 i nie bedzie tak uniwersalny jak 50mm gdybym musiał walnąć na spontanie portret?