Powiem tak: to nie jest niska cena. Irytuje mnie od dawna to, że producenci implementują w aparatach funkcje filmowe, i każą sobie za nie płacić nawet tym, którym one nie są do niczego potrzebne. Aparaty kręcące filmy, czy kamery robiące zdjęcia, to jest dla mnie jakieś totalne nieporozumienie. Jeżeli, aby lustrzanką kręcić film, trzeba do niej doczepić jakieś odważniki (tzw. stabilizator), uprzęże, pantografy czy inne koromysła, i trzymać ją pół metra od twarzy, a więc zainwestować w walizkę klamotów aby mieć namiastkę komfortu, który w zwykłej kamerze filmowej polega na tym, że opiera się ją na ramieniu i przytula do pyska bez żadnych dodatkowych akcesoriów, to jest to groteska. Bezlusterkowcem z celownikiem niby łatwiej się filmuje, ale dalej nie jest on oparty na ramieniu bez użycia czegoś-tam, a bezlusterkowiec bez celownika jest jak lustrzanka w LV, czyli- groteska. Oczywiście, że można się obyć bez tego wydumanego osprzętu, ale ręce szybko mdleją, a i z teleobiektywem się tak filmu nie nakręci. Jak dla mnie, to producenci mogliby sobie dać spokój z filmowaniem w aparatach w ogóle, i żądali pieniędzy za ulepszanie aparatów, a nie aparato-kamer. Wolałbym mieć w aparacie golarkę, niż namiastkę kamery, jeśli już.

Gdyby tylko dano ten AF z M6 II do nowego M50, to już by mi wystarczyło, aby go kupić, ale nie: nawtryniali doń rzeczy, które go wręcz psują! A konkretnie chodzi mi o matrycę 32 Mp.

Z testów w Camera Labs wynika, że ta matryca nie da żadnej radochy posiadaczom ciemnej, a zwłaszcza kitowej, optyki. Trzeba obiektywów klasy EF-M 32 mm f/1,4, aby się nacieszyć jej rozdzielczością, i to tylko doputy, dopóki się ich zbyt mocno nie przymknie.
AF w C M6 II jest dużo lepszy od AF w C 90D w trybie celownika optycznego, co z kolei rozkłada na łopatki koncepcję tego drugiego aparatu, ale, mimo że lepszy od C 90D, to i tak gorszy w trybie śledzenia od SONY a6400, który nie ma takiej rewolucyjnej technologii, jak Dual Piksel, ale jakoś mu to nie przeszkadza. SONY ma także ostatni z sensownych rozmiarów przetwornika 24 Mp i mniej szumi, a zdjęcia z obu nowych Canonów przeważnie będzie trzeba zmniejszać, aby się nie wkurzać chałową jakością obrazka w widokach 100%, a zwłaszcza przy wyższych ISO.
Do C M6 II można dodać stary model EVF, który odstaje poziomem od współczesnych EVF nawet o tej samej rozdzielczości, a więc lipa do kwadratu.

Jeśli więc chodzi o mój punkt widzenia, to nic więcej nie muszę wiedzieć o tym aparacie, aby go nie chcieć.