
Zamieszczone przez
candar
Dodaj jeszcze do tego, że dobry kucharz nie potrzebuje do gotowania garnków Zeptera a się się zhafuję...
NIE! Problemem jest całkowity brak zdolności poznawczych dotyczących podstaw fotografii (kłania się historia fotografii) i przeświadczenie, że wie się już wszystko i niczego nie trzeba już więcej wiedzieć niż to, gdzie jest spust w aparacie fotograficznym. Nieważne jest światło, jakieś dziwne złote podziały oraz "złote godziny", światło i cień (znakomita pozycja Witolda Dederki). Równie nieistotne są przecież zależności w trójkącie ekspozycje o których taki "fotograf" zapyta się dopiero w chwili, gdy wszystkie zdjęcia z imprezy będą nieostre...
Nie wspomnę nawet o tym, że podstawą dla mnie jest to, aby fotograf choć raz w życiu wykonał pełny proces ciemniowy od wykonania zdjęcia - czyli od naciśnięcia spustu poprzez wywołanie negatywu, naświetlenia pod powiększalnikiem oraz wywołania i utrwalenia zdjęcia. Zazwyczaj kończy się tym, że taki "fotograf" wkłada negatyw do aparatu i po "wypstrykaniu" kliszy wyjmuje ją dziwiąc się, że nie ma na niej zdjęć - historia prawdziwa, byłem świadkiem !!!