Ujmę to tak: kiedy wiele lat temu współpracowałem ze znanym lubelskim zakładem fotograficznym robiąc im zlecenia na śluby, to mnie szef w kulturalny sposób opier... mówiąc "Fotografuj ludzi, nie kościoły".
Maniera, która się zalęgła ostatnim czasy, wynika z faktu, że klienci otrzymują zdjęcia zarówno w postaci elektronicznej, jak i w postaci wydruków, a często tylko w elektronicznej, a to pozwala im zobaczyć w powiększeniu na monitorze detale, które na wydruku znikają.
Pokazujesz klatka w klatkę zdjęcia w tej samej manierze, a to staje się monotonne jak przeszarżowanie z użyciem UWA, albo z użyciem jakiegoś filtra efektowego, i wiem, że są tacy, którzy potrafią się tego czepić jak rzep psiego ogona i odwalić tak całe sesje, a to się staje nudne.
20 lat temu może by się sprzedało jedno-dwa zdjęcia w takiej manierze, bo ludzi lubili się widzieć wyraźnie i mieć świadomość, że to oni są podmiotem na zdjęciu.
Ja takie kadry nazywam babskimi, bo kobieta pokazując zdjęcia koleżankom lubi się pochwalić, jakie miała buty, a nie jakie miała zmarszczki![]()