Dla mnie (fotografa przyrody) magia w przypadku FF polega na tym, że jak leżę rano na pływadełku i mam na ISO 3200 czas 1/50 to jeśli nie poruszę, to z tego zdjęcia jeszcze coś zrobię. Z APSC przy takim ISO nawet nie robię i tyle bo jest szajs kompletny. To tak z innej perspektywy FF kontra APSC. Od kiedy kupiłem FF APSC leży i czeka na dobre światło bo wtedy się przyda.