Ja zgadzam się z tym, co napisał Przemek_PC, ale z zastrzeżeniem - chodzi o zwykły, przeciętny, amatorski poziom. O osoby, które kupują w pierwszym lepszym punkcie jakikolwiek leżący na półce negatyw kolorowy renomowanej marki "Color Negative"
potem naświetlają go np. Zenitem (bo to lustrzanka, więc "będzie dobra jakość", to nic, że czasy naświetlania nie mają wiele wspólnego z opisem na kółku, ale to lustrzanka...) i zanoszą do wywołania do punktu, który z przyzwyczajenia nie wyrzucił filmówki na złom, a chemia pracuje w niej tylko z przyzwyczajenia. Potem takie dzieło trafia na labowy, szybki skaner, z podstawową jakością (bo lepsze skanowanie jest drogie), i znajomi się zachwycają "magią analogowych retro kolorów", nie mając pojęcia, ile rzeczy po drodze zostało spie...ne, i nie będąc w stanie powtórzyć efektów.
Wydaje mi się, że osoby o których napisałeś postępują nieco inaczej, a w konsekwencji efekty są "nieco" inne.
Dlatego w przeciętnych warunkach amatorskich dobrze byłoby do potwornej ceny sprzętu, sięgającej aż 20zł, dodać jakieś 100-200, i spróbować pobawić się w cały proces, ze względów technicznych jest to łatwiejsze w przypadku tradycyjnych, srebrowych materiałów cz-b. Chcąc osiągnąć "retro kolory" na zdjęciach szybciej, prościej i taniej byłoby pobawić się w ulubionym programie.