Jak to ktoś wyżej napisał, wyświetlacz w R to raczej panel sterowania jak w telefonie, a nie zwykły "podglądacz", więc kiedy się trzyma przy oku, nie wyświetla się obraz, ale panel jest aktywny, owszem można wyłączyć sterowanie dotykowe, ale i tak na wyświetlaczu wyświetlają się funkcje, tyle że teraz musisz wybrać je kursorem, co trwa dłużej. Możesz włączyć ręczny podgląd na ekranie albo wyłączyć podgląd ekranu w ogóle, ale w automacie raczej żaden z producentów nie ma tak inteligentnego body, które zgadnie czy chcesz spojrzeć na ekran, by zobaczyć zdjęcie, czy zobaczyć czarny ekran. R nie ma joysticka, jest od Canona 7d nieco węższy i niższy, a z wyraźnie większym ekranem, widać szczupłość miejsca o tym zdecydowała. Jestem lewo oczny i mimo tego nie ma potrzeby wciskania pod twarz palca, bo kciuk (przynajmniej u mnie) odruchowo dotyka panelu wyświetlacza, dla mnie ergonomicznie jest super. To nie jest body klasy zawodowej (ale daj Boże wszystkim zawodowcom takie zdjęcia, jakie wstawiają zrobione tym body "amatorzy"), ale daje rade. Bateria nie jest tragiczna, ilość zdjęć podchodzi pod 700 - dla mnie wystarczająco, a podgląd zdjęcia mam ustawiony na 4 sekundy. W lustrzankach też zjadały prąd podnoszenie lustra - właściwie dwóch, napinanie mechanicznej migawki, zasilanie listwy sensorów pomiaru światła, drugiej listwy sensorów pomiaru ostrości, czyli w poborze prądu lustrzanka - bezlustro jest raczej remis. Na pewno dziś jest to body, którego AF i jego funkcje przeskakują droższe body w stajni Canona, ale amatorsko pracuje się z nim ciągle przyjemnie. Kto chce więcej... bardzo mi się podoba R6 mk II, ale skoro nie mam parcia na wyczynową fotografię?