Temat trochę z pogranicza, ale w sumie...
Łażąc w zeszłym tygodniu po San Francisco i Yosemite ze swoim, nowiutkim A7R3 (niestety pokochałem go od pierwszego dotknięcia ;-) ) postanowiłem trochę pozwracać uwagę na to z czym teraz ludzie chodzą na szyi za oceanem.
Zgodnie z oczekiwaniami - praktycznie nie widziałem ludzi z kompaktami, byłbym w stanie zaryzykować, że nie widziałem nikogo. Oczywiście 90% ludzi robi zdjęcia komórkami, tego też można było się spodziewać. Za to w tych 10% - w dalszym ciągu sporo low-endowych lustrzanek z "kitowymi" obiektywami. Co, dla mnie ciekawe, widziałem może ze 2 osoby z APS-C Sony (i to chyba jeszcze jakiś NEX - podczas podróży w Europie widuję znacznie więcej A6x00) no i kilkanaście osób z A7-kami - najczęściej ze szkłami co najmniej "G" lub "G Master". No i najciekawsze - namierzyłem 3 ludzi z Nikonem Z7 i dwóch z EOS'em R. Moim zdaniem, to dobry wynik w takiej "losowej" próbie na wzrok.
Przy okazji łażenia po sklepach podotykałem sobie EOS'a R - choć jest niewiele większy od A7-ki to jednak jest większy. Nawet zadzwonił gdzieś tam głęboko w głowie drobny sentyment do guzików w wydaniu CanonaPoza tym, argument wielkości ML kontra DSLR moim zdaniem w dalszym ciągu jest aktualny. Doszedłem do takiego wniosku po kilku sekundach trzymania 5DmkIV - kurde, zapomniałem już jakie to jest wielkie... Różnica jest znacząco większa, niż myślałem na podstawie choćby takiego camerasize.
p,paw